DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Forever as one

fot. J. Laskowski / G. Stach


Kiedy to w Europie jest wieczór piłkarski – po ulicach Kampali stolicy Ugandy rozpoczynają się pielgrzymki kibiców. Jedni zakładają niebieskie koszulki Chelsea z nazwiskiem Ballacka na plecach, kolejni maszerują w czerwieni reprezentującej barwy Manchesteru z nazwiskami Rooney;a i Ronaldo. Trzeci zastęp pielgrzymów preferuje czerwone barwy z białymi rękawami symbolizujące Arsenal. Jednak są to spokojne korowody. Mimo iż kluby w rzeczywistości nie pałają do siebie miłością, kibice w Kampali ukazują swoją wzajemną ‘nienawiść’ jedynie za pomocą utarczek słownych.

Celem całego tego zamieszania jest kilka zapuszczonych starych pubów w stolicy, gdzie kibice przy paru piwach mają sposobność zobaczyć swoich idoli. Tak, więc jeden lokal pogrąża się cały w czerwieni, drugi na niebiesko, a kolejny w czerwie-Arsenalu. Telewizor zostaje włączony – przez 90 minut w całym mieście da się słyszeć szalony doping kibiców. Jednak dla niektórych uporządkowany piłkarski światek Ugandy jest za mały.

Naprzeciw temu staje mała grupa czerowno-białych kibiców z biało-niebieskim tłem, która dzielnie walczy z ogromną przewagą piłkarską Albionu. Grupa składa się paruset kibiców, którzy mają ciężkie położenie patrząc na Chelsea, Manchester czy Arsenal, którzy to grają w lidze mistrzów – najlepsi przeciw najlepszym w europejskiej piłce. A tu po drugiej stronie stoi Bayern, gdzie grają Schweinsteiger czy Ottl – nazwiska, których nikt w Kampali nie potrafi wypowiedzieć. Klub grający w pucharze UEFA przeciw takim drużyna jak Aberdeen – a puchar ten nawet nie jest w Ugandzie pokazywany.
Mimo iż ciężko jest się przebić przez potęgi z Londynu czy Manchesteru to FanClub Bayernu w Kampali ma się bardzo dobrze. Klub posiada 200 członków, którzy systematycznie płacą składki członkowskie. Ma również swój 18-stronicowy regulamin oraz emblemat, który ukazuje królewskiego żurawia (symbol Ugandy) obok herbu Bayernu, a nad tym wszystkim znajduje się motto FanClubu: „Forever as one”.

Klub ten ma również swoją własną drużynę piłkarską, która gra w jednej z lig w Ugandzie. Zespół ten kieruje się zasadami: Fair Play, wzajemne zaufanie oraz jedność związaną wspólnym celem. Przewodniczącym FanClubu Kampala jest Patrick Kaluing, który utrzymuje dobre stosunki z fanklubem Babenhausen w Niemczech. Przyjaciele z Niemiec posyłają im koszulki, plakaty, flagi oraz inne rzeczy związane z Bayerem.

Kalungi kocha niemiecką piłkę odkąd to w latach 80’ ujrzał Klausa Augenthalera – gracza, który w Monachium zdobył 52 gole i został 7 razy mistrzem Niemiec. Jak sam Kalungi mówi – „zawsze byłem Augenthalerem”, kiedy to grał na ulicy przeciw HSV czy też 1.FC Koln. „Podziwiliśmy Bundesligę, dla nas to była najlepsza lig na świecie”. Mimo iż w Ugandzie żyło się wtedy ciężko pod rządzami okrutnego Idi Amins, Patrick Klungi ciągle marzył o Rummenigge, Breitnerze oraz FanClubie Bayernu. Musiał trochę poczekać ale jego marzeniach się ziściły.

Początek miał miejsce 12 lat temu, kiedy to w niemieckim Allgau w kościele pojawił się ksiądz Lawrence Ssemusu, który to miał Stpic na jakis okres tutejszego proboszcza. Dla całej parafii było to niesamowite wydarzenie – ‘czarny’ ksiądz we wspólnocie kościelnej. Powoli obie strony zbliżały się do siebie. Jednak czy Lawrence wie co to piłka nożna? Jasne, że wie. Czy zna sławny FC Bayern? Oczywiście. Czy ma ochotę wybrać się na wycieczkę na Olympiastadion? Ksiądz Lawrence był w ‘7 niebie’. Wtedy to ostatnie lody między księdzema a wspólnota zostały skruszone – mówi przewodniczący fanclubu Babenhausen Reinhold Reinhol.

Jednak ksiądz i przewodniczący klubu mówili tylko o piłce, ale również o biedzie jaka panuje w Ugandzie, wielu analfabetach i wtedy Reinhold postanowił w jakimś stopniu pomóc ludziom w tym kraju – powstał wtedy projekt: „Pomoc dla dzieci w Ugandzie”, za pomocą, którego wspomagał szkoły w ojczyźnie Lawrenca. Od tamtego czasu sam był już cztery razy w Ugandzie i z jego pomocą zostały wyremontowane cztery szkoły. FC Bayern pomógł także rozgrywając charytatywny mecz w Allgau.

I wtedy pewnego dnia stało się coś niezwykłego. Na zakurzonych ulicach Kampali spotkała się trójka totalnie odmiennych kibiców Bayernu: Reinhold Reinhol z Allgau, zastępczy proboszcz Lawrence Ssemusu oraz Patrick Kalungi, który zaczął pracować w ministerstwie sportu. Nie musieli się długo zastawiać nad tym, co trzeba zrobić. Przysięgli sobie „Forever as one” i tak zostało do dziś.

Źródło: Newsweek

REKLAMA
Źródło:
haj

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...