Piątek był dobrym dniem dla Bayernu Monachium. Najpierw pomyślne losowanie fazy pucharowej Ligi Mistrzów, kiedy okazało się, że przeciwnikiem Bayernu będzie FC Basel, a potem pokazanie klasy na boisku i zwycięstwo nad FC Koln. Jednak nie każdy podopieczny Juppa Heynckesa mógł być zadowolony.
Franck Ribery osłabił swój zespół w 33. minucie, kiedy nie potrafił zapanować nad swoimi nerwami i zaatakował zawodnika przeciwnej drużyny. Rezultatem tego zachowania była druga żółta kartka i opuszczenie boiska. Żeby zrozumieć, dlaczego piłkarz Bayernu był taki nerwowy, nie wystarczyło oglądać meczu od pierwszych minut.
W piątkowy poranek, sąd w Luksemburgu orzekł, że gwiazda Bayernu Monachium będzie musiała wypłacić €2.660.000 swojemu byłemu agentowi, Bruno Heiderscheidowi. Sprawa ciągnęła się od 2005. roku, kiedy Franck reprezentował jeszcze barwy OM.
"Jestem usatysfakcjonowany decyzją sądu, która jest uczciwym wynagrodzeniem za dwa lata przepracowane z Franckiem Riberym, które umożliwiły mu podpisanie kontraktu z Marsylią, powołanie do reprezentacji Francji i zostanie ważnym zawodnikiem" - skomentował całą sprawę Heiderscheid.
Na jego szczęście, drużynie udało się podnieść. Dzięki trafieniom jego kolegów, czerwona kartka prawdopodobnie szybko zostanie zapomniana. Znacznie większym zmartwieniem może być bardzo dotkliwa kara finansowa.
Komentarze