Mario Goetze i Bayern Monachium to już przeszłość. Na temat pobytu Niemca w Monachium napisano już wiele i większość ekspertów jest ze sobą zgodna – przygoda 24-latka z Bayernem była przeciętna, według niektórych nawet słaba. I taki też był sposób pożegnania piłkarza z monachijskim klubem.
Nie jest tajemnicą, że rozstanie Goetzego z Bayernem nie przebiegało w przyjacielskiej atmosferze. Niemiec chciał wypełnić swój kontrakt do końca, by zainkasować kolejne 12 milionów euro za sezon, a mistrzowie Bundesligi chcieli się zawodnika pozbyć, by choć w pewnym stopniu zrównoważyć straty nieudanego transferu.
Można nawet przypuszczać, że obecnie niechęć Niemca do bawarskiego klubu jest większa niż w momencie, gdy jako zawodnik Borussii strzelał Bayernowi gole. Najlepiej pokazuje to sposób „pożegnania” zawodnika z Monachium, z klubem, z kibicami.
Będąc dokładnym – pożegnania tego w ogóle nie było. Żyjemy w czasach, gdy tuż po ogłoszeniu transferu piłkarze najczęściej za pośrednictwem mediów społecznościowych wystosowują do fanów wiadomość. Tak też zrobił Goetze, który w swoim tekście nie znalazł miejsca na to, by podziękować klubowi i fanom. Można by to uznać za zwykłe niedopatrzenie. „Idol” miał jednak dość czasu na to, by wrzucić do sieci swoje zdjęcie w barwach Borussii Dortmund. Fotografię, która przedstawia jego radość po golu zdobytym przeciwko… Bayernowi.
Goetze mógł mieć żal do klubu, odczuwać do niego niechęć i można to w pewnym stopniu uznać za zrozumiałe. Jednak większość fanów monachijskiej drużyny zawsze była po stronie Niemca. Wspierała go wtedy, gdy ten był w czasie słabej formy lub wtedy, gdy musiał się zmagać z kolejnym urazem. Im z pewnością należy się szacunek, podziękowanie. Jedno zdanie, które zmieniłoby spojrzenie na sposób jego pożegnania. W zamian tego fani Bayernu od samego początku otrzymali prowokację ze strony Goetzego.
Mario przychodził do Monachium jako piłkarz wybitny, popularnie był nazywany „Idolem”, który miał wielu fanów swojego talentu. Z pewnością nadal jest kandydatem na genialnego piłkarza, jednak wczoraj pokazał, że człowiekiem jest małym, a w Monachium stracił już prawie wszystkich sympatyków, którzy wspierali go w ciężkich chwilach.
Równie słaby jest sam początek powrotu piłkarza do Dortmundu. Najbardziej zagorzali fani Borussii raczej nie powinni dać się nabrać na tak słaby chwyt i próbę ponownego wkupienia się w ich łaski.
Klasy kupić nie można.
Piotr Klama
Komentarze