DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Juve na kolanach, Bayern gra dalej!

fot. J. Laskowski / G. Stach

Arrivederci Juve! To najlepsze słowo jaki przychodzi na myśl w tym momencie kibicom Bayernu Monachium. Ich klub w wielkim stylu upokorzył na Stadio Olimpico Juventus Turyn, wygrywając z włoskim zespołem 4:1 (1:1). Spotkanie fatalnie rozpoczęło się dla FCB, kiedy to w 19. minucie bramkę na 1:0 zdobył David Trezeguet, jednak później trafili wyłącznie przyjezdni - najpierw z rzutu karnego Hans Joerg Butt (30.), później Ivica Olić (52.), Mario Gomez oraz Anatolij Tymoszczuk. Tym samym podopieczni Louisa van Gaala w fenomenalny sposób wydarli awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów!

REKLAMA

 

Na pojednyek przed 28 tys. publicznością trener Bayernu delegował po raz czwart z rzędu tę samą jedenastkę. Arjen Robben, który w pojedynku z Borussią M'Gladbach zanotował powrót do gry po kontuzji, znalazł miejsce na ławce rezerwowych. Pomimo bólu kolana w barwach Juventusu pojawił się Gianluigi Buffon, zaś tuż przed meczem ze składu Turyńczyków wypadli Giorgio Chiellini oraz Mohamed Sissoko.

 

Jeśli ktoś myślał, że Juve podbudowane po zwycięstwie z Interem Mediolan będzie w spokoju przyglądać się poczynaniom Bayernu, musiał natychmiast zmienićswój pogląd. Trzecia drużyne Serie A natychmiast została zepchnięta do głębokiej defensywy przez grające bardzo ofensywnie FCB. Efektem tego były błędy, jakie mnożyły się w szeregach gospodarzy.

REKLAMA

 

W 5. minucie bliski szczęścia był Bastian Schweinsteiger, ale niemiecki piłkarz musiał obejść się smakiem. Siedem minut później o wielkim pechu mogli mówić Bawarczycy - po dośrodkowaniu Marka van Bommela Olić strzałem głową trafił w słupek bramki Juventusu. Bayern w pełni dominował w tej fazie gry, jednak musiał uważać na kontry ze strony włoskiej ekipy.

 

REKLAMA

W 19. minucie stało się to, czego nikt się nie spodziewał. Bezradni gospodarze dostali ogromną szansę, po tym jak na własnej połowie piłkę stracił Martin Demichelis. Fabio Grosso natychmiast zagrał przed pole karne do Trezeguet, a Francuz nie zastanawiał się ani chwilę i od razu uderzył. Jak się okazało była to słuszna decyzja, bowiem Włosi wyszli na prowadzenie, co stawiało Bayern w bardzo trudnej sytuacji.

 

Nie minęło 60 sekund, a sfrustrowany Schweini strzałem zza pola karnego zmusił Buffona do wielkiego wysiłku. Chwilę później w dobrej okazji przestrzelił Olić (23.). Siedem minut później chorwacki napastnik został sfaulowany w polu karnym przez obrońcę Juventusu, a sędzia nie miał żadnych złudzeń i wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Butt i bez żadnych problemów umieścił futbolówkę w siatce, dająć FCB wyrównanie (30.).

 

Bramka dodała skrzydeł Bawarczykom, którzy jeszcze z większą furią zaatakowali rywali. Buffona nękali Schweinsteiger (32., 41.), Mario Gomez (32.) czy Olić (38.), jednak ich próby kończyły się niepowodzeniem. Juve w tym czasie praktycznie nie istniało - statystyki po pierwszej połowie mówiły o tym dobitnie. 12:2 w strzałach na bramkę dla FCB i 7:0 w rzutach rożnych. Jednak do szatni obie ekipy schodziły przy remisie 1:1.

REKLAMA

 

Po zmianie stron tylko szkoleniowiec Turynu dokonał zmiany - za Allesandro del Piero wszedł Christian Poulsen, jednak obraz gry w ogóle nie uległ zmianie. Bayern za swoją ofensywną grę został nagrodzony chwilę po wznowieniu meczu. W 52. minucie Van Bommel dokładnie dośrodkował do Daniela van Buytena, który mocno uderzył piłkę głową na bramkę Buffona. Włoski bramkarz sparował futbolówkę na bok, do której dopadł Olić i wpakował ją do siatki. Tym samym FCB wyszło na prowadzenie, które dawało awans przyjezdnym.

 

Juventus nadal był bezradny, choć kilka razy próbował ugryźć FCB, ale ich ataki były bardzo chaotyczne, przez co bardzo nieskuteczne. Całkiem inaczej było w przypadku Bayernu. Akcje Bayernu coraz bardziej się zazębiały i brakowało tylko udokumentowania przewagi kolejnymi golami. Blisko celu byli Schweinsteiger (69.) i Gomez (78.), ale tym razem nie udało im się wpisać na listę strzelców.

 

Inaczej było w ostatnich 10 minutach spotkania. W 83. minucie po rzucie rożnym główkował Van Buyten, na linii bramkowej jakimś cudem piłkę zdołał zastopować Buffon, jednak do pustej bramki skierował ją z najbliższej odległości Gomez, czym sprawił wybuch radości wśród Bawarczyków. Jednak to nie był koniec - w doliczonym czasie gry dzieł zniszczenia dokonał wprowadzony Tymoszczuk i ustalił wynik potyczki potężnym uderzeniem na 4:1. VIVA FC BAYERN!

 

Juventus Turyn - FC Bayern 1:4 (1:1)

 

Juventus Turyn: Buffon - Caceres, Cannavaro, Legrottaglie, Grosso - Camoranesi, Felipe Melo (81. Giovinco), Marchisio - Diego (65. Amauri) - Trezeguet, Del Piero (46. Poulsen)

 

FC Bayern: Butt - Lahm, Van Buyten, Demichelis, Badstuber - Müller, Van Bommel, Schweinsteiger, Pranjic (73. Robben) - Gomez, Olic (79. Tymoshchuk)

 

Rezerwowi: Kraft, Breno, Braafheid, Klose, Altintop

 

Sedzia: Busacca (Szwajcaria)

 

Widzów: 27.994

 

Bramki: 1:0 Trezeguet (19.), 1:1 Butt (30./kanrt), 1:2 Olic (52.), 1:3 Gomez (83.), Tymoshchuk (90.+2)

 

Żółte kartki: - / Pranjic, Schweinsteiger, Demichelis

Źródło:
haj

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...