Była 86. minuta finału Pucharu Niemiec - uderzenie Amantidisa w niesamowity sposób broni Oliver Kahn, który po kilku sekundach daje upust swej radości, krzycząc i wymachując rękoma. Taką gestykulację Olliego wszyscy znają, jednak to zachowanie z Berlina ciągnie się za bramkarzem Bayernu do dnia dzisiejszego i nie zanosi się na to, aby szybko się to skończyło.Heskie radio podało, że DFB zajmie się tym wydarzeniem, po tym jak obejrzało nagranie video. Prezenter powiedział: "Bramkarz klasy światowej zapomniał o dobrej manii, wyzywając dobrze zachowujących się kibiców Eintrachtu."
Zapis z kamery pokazuje, że Kahn coś krzyczy w kierunku trybun zajmowanej przez fanów przeciwnej drużyny, ale czy były to obraźliwe słowa? O wyjaśnienie tej sytuacji zapytano samego zainteresowanego.
"Nie sądzę, że kogoś obraziłem. Jeśli takie słowa padły z moich ust, było to podyktowane emocjami. Na pewno nie kierowałem tego do kibiców, którzy i tak z takiej odległości nie usłyszeliby niczego. Nie mogę jednak przypomnieć sobie czegoś takiego" powiedział Kahn.
Przewodniczący DFB do spraw dyscyplinarnych Rainer Koch mówi, że decyzja z pewnością nie zapadnie szybko. "Skoro chodzi o sprawę z pucharu, nie ma potrzeby do nagłego objęcia stanowiska w tej sprawie."
Jednak czy kibice Eintrachtu byli tak krystaliczni, jak opisywał to prezenter radia? Przecież z trybuny kibiców drużyny z Frankfurtu można było usłyszeć za każdy razem gwizdy, gdy tylko Oliver podchodził do piłki, golkiper był prowokowany i czasami nawet wyśmiewany za porażkę w rywalizacji z Jensem Lehmannem.
Ale ostateczna decyzja zależy od DFB...
Źródło:
Komentarze