Niebawem miną dwa tygodnie odkąd niemiecka reprezentacja narodowa rozpoczęła zgrupowanie w Seefeld w ramach przygotowań do mistrzostw Europy.
W zeszłym tygodniu nasi sąsiedzi zza Odry zdążyli już nawet rozegrać pierwszy sparing w ramach przygotowań do EURO. Rywalem niemieckiej reprezentacji narodowej była Dania, zaś pojedynek w Innsbrucku zakończył się wynikiem 1:1 (jedynego gola zdobył Florian Neuhaus).
Dzień po spotkaniu, w niemieckich mediach pojawiły się dość niepokojące informacje na temat rzekomego konfliktu zawodników „Die Mannschaft” z Leroyem Sane. Z ujawnionych doniesień wynikało, że skrzydłowy FCB zaczął irytować swoich kolegów do tego stopnia, że Ci przestali się już hamować.
Podczas sparingu z Duńczykami, pomocnik był wielokrotnie upominany przez kolegów, zaś w pewnym momencie Joshua Kimmich nie wytrzymał i wykrzyczał w jego stronę: „Przestań już jęczeć koleś!” Podobnych scen było więcej – dla przykładu jeszcze w pierwszej połowie Niklas Suele wydarł się na 25-latka, kiedy ten nie przykładał się do gry.
Według dziennikarzy podczas zgrupowania w Seefeld, Sane często przebywa w odosobnieniu i wydaje się być momentami bezczynny. Jak można było się spodziewać, temat ten błyskawicznie stał się obiektem spekulacji w prasie, ale niedawno wszelkie wątpliwości rozwiał sam Kimmich. Swoje zdanie w tej sprawie wyraził również Emre Can.
− To nie była żadna kłótnia, to dotyczyło nagłej sytuacji w meczu, takie rzeczy się zdarzają. Leroy ma niewiarygodną jakość i może nas poprowadzić w ważnych spotkaniach. Jednakże komunikacja jest ważna – przyznał Joshua Kimmich.
REKLAMA
− Wszyscy jesteśmy dorośli! To normalne w zespole. Świadczy to o wielkiej motywacji i o tym, że dajemy z siebie wszystko, aby osiągnąć swoje cele. Śmiali się z siebie później w szatni i na kolacji w hotelu. To dobrze, że coś takiego się dzieje – skomentował Emre Can.
Komentarze