W ubiegłą sobotę, swoje dwudzieste ósme spotkanie w ramach rozgrywek niemieckiej pierwszej Bundesligi rozegrali zawodnicy Bayernu Monachium.
Rywalem monachijczyków była ekipa SC Freiburg, gdzie trenerem jest Christian Streich. Ostatecznie „Bawarczycy” zwyciężyli 4:1, jednakże wielkie poruszenie w świecie niemieckiej piłki wywołało zamieszanie pod koniec spotkania na Europa-Park Stadion.
Przypomnijmy raz jeszcze w czym rzecz – w końcówce meczu, sędzia po uwagach Nico Schlotterbecka przerwał pojedynek, albowiem przez kilkanaście sekund na boisku przebywało jednocześnie 12 zawodników „Gwiazdy Południa”. Po kilku minutach w końcu udało się wyjaśnić sprawę i obie strony wróciły do gry.
Niemniej jednak po ostatnim gwizdku, w mediach wybuchła niemała burza, zaś SCF złożyło odwołanie do DFB, choć wcześniej trener i dyrektor sportowy twierdzili, że tego nie zrobią. W ostatnich dniach nt. całego zamieszania i apelu fryburczyków, wypowiedziało się wielu ekspertów, którzy mimo wszystko uważają, że winę ponosi tylko sędzia, a nie FCB. Tym razem swoje stanowisko przedstawił były arbiter Thorsten Kinhoefer.
− Czy on Coman grał jedną minutę czy dziesięć sekund? Czy brał udział w zdobyciu bramki, czy nie? W tym przypadku było to tylko 16 sekund, podczas których nawet nie dotknął piłki – powiedział Kinhoefer.
− W związku z tym werdykt będzie taki, że wynik meczu nie zostanie naruszony. Założyłbym się nawet o wiele, że werdykt DFB nie zostanie oceniony na korzyść SC Freiburg – podsumował Thorsten Kinhoefer.
REKLAMA
Według niemieckich mediów, Niemiecki Związek Piłki Nożnej ma czas do końca tygodnia lub początku przyszłego, aby wydać werdykt w sprawie odwołania fryburczyków. Według „Bilda”, szanse Freiburga na zwycięstwo w tej sprawie wynoszą mniej niż 50 procent.
Komentarze