DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Kompromitacja drugiego garnituru! Bochum z wielkim zwycięstwem!

fot. m.iacobucci.tiscali.it / Photogenica

Sensacja na Allianz Arena! Bayern Monachium na własnym obiekcie przegrał z VfL Bochum 2:3, pomimo tego, że prowadził w tym spotkaniu już 2:0! Niewykorzystany rzut karny, proste błędy i czerwona karta sprawiły, że zmiennicy kompletnie oblali egzamin.

Raport meczowy

FC Bayern

Logo FC Bayern
2-3

VfL Bochum

Logo VfL Bochum

Gospodarze spotkania wyszli na prowadzenie w 14. minucie spotkania, kiedy to do siatki rywala trafił Raphael Guerriero. W 22. minucie powinno być 2:0, ale rzut karny zmarnował Serge Gnabry. Bawarczycy długo jednak nie przeżywali straconej okazji i portugalski zawodnik FCB chwilę później podwyższył prowadzenie (28.). Nie minęło jednak 90 sekund, a rywale złapali kontakt za sprawą gola Jakova Medicia (31.). I jak się później okazało nie była do najgorsza wiadomość dla podopiecznych Vincenta Kompany’ego w tym dniu. W 43. minucie za bardzo nieodpowiedzialne zachowanie z boiska został usunięty Palhinha, zaś po zmianie strony do wyrównania szybko doprowadził Ibrahima Sissoko (51.), zaś ekipie z Bochum 3 punkty zagwarantowało trafienie w 71. minucie Matusa Bero. Bawarczycy mimo tej kompromitacji utrzymali ośmiopunktową przewagę nad Bayerem Leverkusen, które również niespodziewanie na własnym boisku przegrał z Werderem Brema 0:2.

REKLAMA

Szkoleniowiec FCB mając z tyłu głowy bezpieczną przewagę punktową nad drugim w tabeli rywalem, postanowił zrobić aż 10 zmian w porównaniu do meczu z Leverkusen w Lidze Mistrzów. W wyjściowym składzie pozostawił tylko Leona Goretzkę, mając nadzieję, że pozostali gracze rywalizując o miejsce w podstawowym składzie dadzą z siebie wszystko, aby udowodnić, że nie są tylko rezerwowymi, a pełnoprawnymi członkami bawarskiego zespołu.

Dobry początek gospodarzy i odpowiedź gości

Pomimo tego, że Bayern na mecz z Bochum wyszedł z mocno eksperymentalnym zestawieniu to nikogo nie zaskoczył fakt, że do gospodarze byli przeważającą stroną. Dowodem na to było to, że po kwadransie FCB prowadziło już 1:0. W pole karne wpadł Gnabry, który został powalony przez rywala, jednak do futbolówki natychmiast dopadł Guerriero, który precyzyjnym strzałem nie dał szans golkiperowi przeciwnika i otworzył wynik spotkania (14.). Chwilę później mogło być już 2:0, ale Timo Horn popisał się dobrą interwencją po uderzeniu Erica Dier’a (18.).

W 22. minucie już musiało być 2:0, bowiem sędzia zawodów wskazał, że Bayernowi należy się rzut karny. Pod nieobecność na placu gry Harry’ego Kane’a do jedenastki podszedł Gnabry, jednak zawodnik reprezentacji Niemiec trafił tylko w słupek. Co się nie udało byłemu zawodnikowi m.in. Arsenalu Londyn czy Werderu Brema, udało się ponownie Guerreiro. Portugalczyk tym razem świetnie wyszedł do podania Thomasa Muller i głową skierował piłkę do siatki rywala (28.). Bawarczycy zamiast dążyć do kolejnych bramek dali sobie wbić gola na 2:1 -  rzutu rożnego po zamieszaniu do futbolówki dopadł Beros i ku zaskoczeniu wszystkich wpisał się na listę strzelców (31.). Sytuacja, która wydawał się dla Monachijczyków komfortowa, została jeszcze bardziej pogorszona w 43. minucie, kiedy to za bardzo nieodpowiedzialne zachowanie z boiska został usunięty Palhinha.

Bayern nie dowozi prowadzenia

Po zmianie stron, pomimo graniu w osłabieniu, zaskoczeniem był fakt, że to goście, którzy byli skazywani na pożarcie poczuli krew i rzucili się do ataku na gospodarzy. Ich starania zostały nagrodzone już w 51. minucie, kiedy to wyrównanie przyniosło uderzenie Sissoko. Kibice miejscowej ekipy z niedowierzaniem mogli patrzeć na boisko, gdzie w tym momencie ekipa z Bochum była tą drużyną, która prowadziła grę. Na taki obrót spraw próbował reagować Kompany delegując do gry Kane’a, Michaela Olise, czy Jamala Musialę, jednak gra toczyła się pod dyktando podpieczonych Dietera Heckinga, którzy zwietrzyli swoją szansę i nie zamierzali jej wypuścić z rąk.

Postawa VfL Bochum została nagrodzona przez Bero, który w 71. minucie dał prowadzenie swojej drużynie. Bawarczykom nie można odmówić braku ambicji, bowiem starali się jeszcze odwrócić losy spotkania, ale to nie był dzień, w którym dane było im dać radość zgromadzonym na Allianz Arena kibicom. Musiala w 79. minucie był bliski wyrównania, ale wynik nie uległ zmianie i Kompany wraz z resztą klubu musieli tego dnia przełknąć bardzo gorzką pigułkę, jaką była porażka z o wiele niżej notowanym rywalem.

REKLAMA
Źródło: własne
haj

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...