Reprezentacja Niemiec doznała wczoraj porażki w Warszawie, gdzie podopieczni Joachima Loewa zostali pokonani przez Polskę. Ekipa prowadzona przez Adama Nawałkę pokonała rywala 2:0 po golach Arkadiusza Milika (51.) oraz Sebastiana Mili (88.). Na murawie Stadionu Narodowego zaprezentowało się w sumie pięciu zawodników Bayernu Monachium: Manuel Neuer, Jerome Boateng, Mario Goetze, Thomas Muller (wszyscy Niemcy) oraz Robert Lewandowski. Każdy z nich rozegrał pełne 90 minut.
"Tej porażki można było uniknąć" powiedział po spotkaniu Neuer po ostatnim gwizdku, "nie zagraliśmy słabego meczu, a na dodatek mieliśmy wiele okazji". Sporo racji jest w tym, co powiedział kapitan reprezentacji Niemiec, bowiem rywal Polski marnował dogodne okazje - Muller (10. i 39.), Mats Hummels (17.), czy Karim Bellarabi (37. i 43.) powinni otworzyć wynik spotkania już w pierwszej połowie, ale na przerwę obie jedenastki schodziły przy wyniku 0:0.
Po wyjściu z szatni piłkarze Nawałki zszokowali nie tylko swoich rywali, ale całe Niemcy. W 51. minucie Łukasz Piszczek dośrodkował na wbiegającego Milika, a zawodnik Ajaxu Amsterdam strzałem głową pokonał wychodzącego z bramki Neuera. Od tego momentu trwało oblężenie bramki strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego, ale golkiper Arsenalu Londyn bronił jak w transie i nie dał się tego dnia pokonać, a bramka była ta zaczarowana, iż nawet potężne uderzenie Lukasa Podolskiego trafiło tylko w poprzeczkę.
W samej końcówce pojedynku ogromny udział przy golu ustalającym rezultat miał Lewandowski. Robert wziął na plecy jednego z obrońców kadry narodowej Niemiec, wpadł w pole karne i wyłożył piłkę na 11 metr niepilnowanemu Mili, któremu nie pozostało nic innego jak skierować futbolówkę do siatki Niemców.
Komentarze