W ubiegłą sobotę Bayern Monachium nie sprostał zadaniu i został pokonany przed własną publicznością przez znacznie niżej notowaną w tabeli ligowej drużynę TSG Hoffenheim.
Monachijczycy nie wykorzystali okazji, aby umocnić się na pozycji lidera i co więcej w wyniku zwycięstwa Gladbach nad Augsburgiem, klub ze stolicy Bawarii został strącony na drugą lokatę w tabeli ligowej…
Mistrzowie Niemiec polegli z Hoffenheim 2:1, zaś katem FCB okazał się Sargis Adamyan, który dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. Jedynego gola dla „Gwiazdy Południa” zdobył wywoływany już wielokrotnie do tablicy w tym sezonie – Robert Lewandowski.
Strzelając bramkę na 1:1 kapitan polskiej reprezentacji nie tylko został pierwszym piłkarzem w historii Bundesligi z 11 trafieniami po pierwszych siedmiu kolejkach, ale i również zrównał się golami z czwartym w klasyfikacji strzeleckiej wszech czasów śp. Mandredem Burgsmuellerem (213).
Bez względu na swoją doskonałą wręcz dyspozycję od początku sezonu i kolejne rekordy bramkowe, najlepszy strzelec bawarskiego klubu nie potrafi być szczęśliwy ze swoich osiągnięć, jeśli jego zespół traci punkty.
− Nie mogę być szczęśliwy strzelając wiele bramek, kiedy tracimy punkty. To boli, ponieważ mamy dokładnie tyle samo punktów, co przed tygodniem. To z całą pewnością za mało – skomentował Lewandowski.
REKLAMA
Komentarze