Karl-Heinz Rummenigge to jedna z tych osób, z których zdaniem liczą się większość sympatyków Bayernu. Szef Rady Nadzorczej w Monachium spędził wiele lat, a sytuację „polityczno-kadrowo-socjalną” Rekordowego Mistrza Niemiec zna lepiej, niż 99% kibiców. Niestety, te 1% dało ostatnio „popis” na AllianzArenie, bezpośrednio uderzając w działania Uliego Hoeneßa, Prezydenta Klubu, synonim Klubu, a tak naprawdę w sam FCBM!
Karl-Heinz Rummenigge, jak na osobę wielce kompetentna przystało, postanowił zwrócić się do społeczność Bayernu Monachium z otwartym listem, którego treść prezentujemy Wam poniżej.
„Drodzy Bawarczycy,
pamiętam jeszcze dokładnie, a było to 12 listopada 1977 roku, jak dostałem pierwszą i jedyną czerwona kartkę w mojej karierze. Sytuacja ta miała miejsce w 90 minucie spotkania z TSV 1860, gdy ich piłkarz Beppo Hofeditz powiedział do mnie – „ zamknij ryj, czerwona świnio!” Nie wytrzymałem wtedy i zdzieliłem go w twarz, za co arbiter wywalił mnie z boiska.
Taka obelga za strony „Lwów” bardzo mnie zabolała. Nigdy tej sytuacji nie zapomnę. Spośród 70 000 osób zgromadzonych na Allianz Arenie, na meczu z Gladbach, chyba nikt, nie spotkał się z taką obelga ze strony lokalnego rywala, jak ja ponad 30 lat temu. Jednak nawet ja, po takim doświadczeniu, nie mam prawa mieć wobec 1860 myśli o zemście. Zasady kultury i kodeksu samozachowawczego w kręgach Bayernu i tak zabraniają używania obelg, jak to miało miejsce w meczu z Gladbach. Z drugiej strony, takie działanie jest bezpodstawne. Zarząd jest na mocy prawa akcyjnego zobligowany, działać na dobro Bayernu. To wymaga również, żeby powstrzymać stratę wysokich dochodów, za sprawą ogłoszenia upadłości dłużnika, poprzez pomaganie mu na wszelkie znane sposoby. Te same zasady tyczą się również dla wszelkich Rad Nadzorczych FC Bayern AG. Nie było i nie ma więc innych alternatyw, niż odroczenie długów 1860.
Znam osobiście Uliego Hoeneßa od 37 lat. On myśli Bayernem, on czuje Bayernem, on żyje Bayernem, on jest Bayernem - 24 godziny na dobę, 365 dni w roku oraz przez całe swoje życie. On robi wszystko dla naszego klubu, on myśli jedynie o dobru swojego klubu. Dlatego też ja, jak i wszystkie osoby związane z Bayernem, byliśmy rozgoryczeni sposobem, w jakim on został urażony. W jego biurze wisi zdjęcie, obrazujące zwycięstwo w Lidze Mistrzów, z 2001 roku, zdobyte w Mediolanie. Na zdjęciu widać jedynie kibiców, którzy dumnie siedzą na północnej trybunie. Uli bardzo często spogląda na te zdjęcie, a za każdym razem widać przy tym, jaki ma szczególny stosunek do swoich fanów i że jest to dla niego pewną siłą napędowa.
Nie chodzi tu jednak o Uliego Hoeneßa. W meczu półfinałowym nieelegancko został zaatakowany Manuel Neuer, ostatnio był to Uli, a następnie piłkarz, bądź Zarząd. Radość, fale meksykańskie, okrzyki złości, oburzenia i radości, to coś normalnego na stadionie. Jednak tym razem przekroczono pewną granicę wypowiadania swojej własnej opinii. Tu chodzi o coś więcej niż o „Koan Neuer”, czy też „Koan Cent”. Tu chodzi o celowe wmieszanie polityki. Pojedyncze osoby chcą zdobyć władzę i ją demonstrować. FC Bayern ma jasną strukturę według określonego statutu. Tam zawarte są drogi określające chronologię podejmowanych decyzji. Statut oparty jest o podstawowe wartości demokratyczne. Żądamy, aby demokracja ta była wykorzystywana odpowiedzialnie i z dozą wrażliwości. Każdy, kto uważa, że jest „Duszą i Sercem Bayernu” powinien trzymać się tych wartości. W ostatnich dniach otrzymałem więcej listów niż kiedykolwiek. Oddźwięk tej korespondencji był jasny – fani dystansują się z od wydarzeń z meczy z Gladbach. Fani Bayernu nie chcą więcej takich incydentów. Nigdy więcej.
Musimy trzymać się razem, by osiągnąć kwalifikację do Ligi Mistrzów. Musimy zaprezentować się jako kolektyw.”Mia san Mia! Mir san ein FC Bayern.”
Komentarze