Od ponad dwóch miesięcy nowym członkiem zarządu do spraw sportu w bawarskim klubie jest Max Eberl (poprzednio funkcję tę sprawował Hasan Salihamidzic).
Do zakresu obowiązków nowego członka zarządu do spraw sportu
należą między innymi kwestie związane z planowaniem kadry na nowy sezon.
Ponadto Niemiec jest zaangażowany w poszukiwania nowego trenera.
Niemniej jednak Max Eberl nie do końca sprawuje samodzielną władzę w Monachium, co też zauważył ostatnio Lothar Matthaeus, który w swoim felietonie dla „Sky”, przyznał wprost, że 50-latek jest w dużej mierze uzależniony od Uliego Hoenessa, który wciąż „pociąga za sznurki” w FCB.
− Być może to wszystko trochę obudziło Uliego, ale teraz musimy patrzeć w przyszłość i w pewnym momencie trzeba będzie pozwolić innym ludziom podejmować decyzje, ponieważ te nieporozumienia wewnątrz klubu nikomu nie pomagają – stwierdził Matthaeus.
− Trenerzy masowo rezygnują, kibice się niecierpliwią, a Maxowi Eberlowi nie można zazdrościć. Byłbym szczęśliwy, gdyby Max mógł w pewnym momencie podjąć decyzję samodzielnie i nie musiał czekać, aż sześć osób wokół niego da wyraźne „tak” – dodał.
REKLAMA
− Max musi to również wyjaśnić wewnętrznie. Musi wyjaśnić wszystkim, że jest odpowiedzialny za sportową stronę rzeczy i że Bayern zostanie bez trenera w przyszłym sezonie, jeśli każdy z jego pomysłów zostanie zablokowany, ponieważ ktoś jest temu przeciwny – podsumował Lothar Matthaeus.
Jakiś czas temu Max Eberl sam podkreślił w jednym z wywiadów, że choć jest w Bayernie od zaledwie 10 tygodni, to czuje się już, jakby spędził w klubie 10 lat.
Komentarze