Mam ogromną przyjemność zaprosić Was do przeczytania obszernego wywiadu z Michałem Trelą – dziennikarzem „Przeglądu Sportowego”, Sportu i serwisu Bundesliga.onet.pl i – co najważniejsze – byłym współpracownikiem magazynu „Kicker”! Serdecznie zapraszam!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Witam Michale! Bardzo się cieszę, że znalazłeś trochę czasu, aby odpowiedzieć na kilka pytań dla największego portalu o Bayernie Monachium. Z całą pewnością opinia takiego autorytetu w Polsce ma wielką wagę.
Być może to pytanie poza tematem głównym tematem tego wywiadu, ale Sevilla po raz trzeci została triumfatorem Ligi Europy - jeśli Borussia pokonałaby Liverpool w półfinale, czy rezultat finału w Bazylei byłby inny? Czy obecny Dortmund Tuchela miałby szansę w starciu z Sevillą?
Nie wiem, być może, bo w futbolu trudno cokolwiek z całą stanowczością wykluczyć. Szansę pewnie by miała, ale czy by wygrała? Wątpię. Ostatnie lata przyzwyczaiły nas, że jeśli hiszpańskie kluby z kimś przegrywają w europejskich pucharach, to praktycznie tylko z innymi hiszpańskimi klubami. Rozpędzona Sevilla, w rozgrywkach, w których radzi sobie co roku tak dobrze, byłaby bardzo ciężka do zatrzymania. Zresztą przypadek Liverpoolu to potwierdza. Anglicy byli bardzo zmotywowani, by tym jednym meczem uratować sezon, prowadzili, a i tak nie dali rady. Niech Dortmund Tuchela idzie krok po kroku. Nie wszystko w pierwszym sezonie.
Skupmy się jednak na temacie przewodnim – jak oceniasz politykę transferową Bayernu?
REKLAMA
Bardzo, bardzo wysoko. Tyle że politykę transferową Bayernu trzeba porównywać nie do pozostałych klubów Bundesligi, lecz do innych europejskich potęg. Wiadomo, że Bayern wydaje na piłkarzy dużo większe pieniądze, i czasem może się okazać, że gdyby przeliczyć nakłady na wyniki, to np. najbardziej efektywną politykę transferową w Niemczech prowadzi Mainz czy Darmstadt. Ale nie o to chodzi. Bayern musi czasem zapłacić bardzo dużo, by poprawić jakość drużyny o 1-2%. Tu raczej nie ma już transferów, które podnoszą drużynę o 10%. Taką drużynę jak Bayern trudno poprawić. Bardzo trudno ściągnąć piłkarza, który coś do Bayernu wniesie. Bayernowi się to zwykle udaje i to za relatywnie niewielkie pieniądze. Oczywiście „Bawarczycy” byli krytykowani za to, że Javi Martinez kosztował zbyt wiele, ale zwróćmy uwagę, że oni nigdy nie przekroczyli granicy 40 milionów euro. W ostatnich dniach mignęło mi gdzieś, że West Ham United złożył ofertę za Alexandre'a Lacazette'a z Lyonu o wartości 40 milionów. West Ham! Przepłacają Anglicy, przepłacają paryżanie, przepłacają Hiszpanie – Real i Barcelona. Porównując drużyny ze ścisłej światowej czołówki, Bayernowi udało się zbudować relatywnie tanią drużynę.
Kto twoim zdaniem jest głównym autorem i ojcem sukcesów w Bayernie i owej polityki transferowej, dzięki której w Bayernie gra obecnie tak wielu znakomitych graczy, o których bije się cała Europa?
Trudno jednoznacznie powiedzieć, bo nie do końca wiemy, jak to od środka wygląda. Na pewno spory wpływ miał Uli Hoeness, ma Karl-Heinz Rumenigge, nie bez znaczenia jest też pewnie Matthias Sammer i kolejni trenerzy. Jednak wydaje mi się, że kluczowa jest nie jedna osoba, ale sama struktura klubu, która działa na tyle dobrze, że nawet jeśli przez parę lat brakowało Hoenessa, polityka transferowa Bayernu nie uległa wielkiej zmianie. Myślę więc, że ojcem sukcesów nie jest ten, kto przeprowadził najwięcej dobrych transferów, ale ten, kto miał największy wpływ na stworzenie dobrych, szerokich struktur skautów.
Najgorszy transfer ostatniej dekady?
Było parę pomyłek i kilku zawodników, którzy nie byli na poziomie Bayernu, ale zwykle byli to gracze względnie tani. Bayern stać na to, by czasem wziąć zawodnika za darmo albo za małe pieniądze, a dopiero potem zastanowić się, co z nim zrobić. Dlatego wskażę na Medhiego Benatię, który kosztował – jak na Bayern – bardzo dużo, bo 28 milionów euro za stopera, to wysoka kwota, a tak naprawdę nigdy do tego Bayernu się nie wpasował. Być może przeszkodziły mu kontuzje, ale i tak wydaje mi się, że – zwłaszcza u Pepa Guardioli – przy Jeromie Boatengu, Javim Martinezie i jeszcze Davidzie Alabie, zawsze byłby rezerwowym. Nie śledziłem go specjalnie w Serie A, podobno tam grał dobrze, ale w Bundeslidze nigdy mnie nie przekonywał, zawsze wydawał mi się trochę zbyt toporny na Bayern Guardioli, zdarzało mu się nie wytrzymywać w sytuacjach stresowych i faulować zbyt brutalnie. Tak zwyczajnie, nie ufam mu. Wydaje mi się mocno nieobliczalny.
Czy transfer Mario Goetzego można uznać za niewypał? Czy to wina Guardioli, że Mario nie jest w stanie odnaleźć się w Bayernie?
Na ten moment chyba trzeba uznać go za niewypał, bo kosztował spore pieniądze, a odgrywa w Bayernie z miesiąca na miesiąc coraz bardziej marginalną rolę. Chyba każdy, widząc Goetzego jako nastolatka w Borussii Dortmund, wyobrażał go sobie za kilka lat jako jednego z najlepszych piłkarzy świata, a nie luksusowego rezerwowego Bayernu Monachium. Nie wiem tego na pewno, ale podejrzewam, spekuluję, że Goetze może mieć trochę problem z głową, z motywacją. W wieku 22 lat strzelił gola w finale mistrzostw świata. Zwycięskiego gola, który wpisał go już na zawsze do niemieckiej galerii sław, obok Helmuta Rahna, Gerda Muellera czy Andreasa Brehmego. W wieku 22 lat wiedzieć, że cokolwiek się już w życiu nie zrobi, to na zawsze będzie się legendą, to musi być bardzo demotywujące. Poza tym u Goetzego mógł się wytworzyć swego rodzaju syndrom oblężonej twierdzy. Wiadomo, że nienawidzi się go w Dortmundzie, ale tak naprawdę – za sposób postępowania przy transferze z Borussii i ogólnie wiecznie nabzdyczony wizerunek – Goetze jest generalnie jednym z najbardziej nielubianych niemieckich piłkarzy i gwiżdże się na niego tylko w Dortmundzie. Głowa może być kluczem. Potwierdzałoby tę tezę zresztą to, jak Goetze wygląda w reprezentacji. Loew chyba cały czas wierzy, że Goetze jest jednym z najlepszych piłkarzy świata, a przynajmniej utrzymuje go w takim przekonaniu. I w reprezentacji Goetze jest innym piłkarzem. Być może u Guardioli Goetzemu zabrakło trochę zaufania, indywidualnego podejścia, które Juergen Klopp raczej miał. Z drugiej strony, czy to wina Guardioli, że Goetze gra źle? Nie, bo nie wiem, kogo Guardiola miałby posadzić, by zrobić miejsce dla Goetzego. I nie wiem, jakie sam Goetze dał Guardioli ku temu powody, by budować drużynę wokół niego.
Zmiana otoczenia pozwoli odbudować formę Niemca? Być może Carlo Ancelotti wznieci w Mario nowy ogień?
Ze względu na to, co mówiłem o postrzeganiu Goetzego w Niemczech, myślę, że najlepszym pomysłem byłby transfer nie tylko poza Monachium, ale w ogóle do innej ligi. 24-letni Goetze znalazłby się nagle w miejscu, w którym miałby coś do udowodnienia. W którym nie byłby strzelcem zwycięskiego gola z finału mundialu, ale jedną z wielu gwiazd. Najlepiej, gdyby trafił pod skrzydła Kloppa, który chyba wie, jak do niego trafić. Liverpool byłby dla niego najlepszą opcją. Co do Ancelottiego, zawsze zmiana trenera sprawia, że zawodnicy dostają nowe szanse, zmienia się hierarchia i pomysły na zawodnika. Pozostaje jednak jeszcze pytanie taktyczne – na jakiej pozycji Goetze miałby u Ancelottiego grać? Do płynnego systemu Guardioli, w którym pomocnicy i napastnicy co chwilę zmieniają miejsce, jeszcze mógłby teoretycznie pasować. U Ancelottiego pozycje są raczej jasno zdefiniowane. Załóżmy, że Włoch będzie w Bayernie grał systemem 4–2–3–1. Na jakiej pozycji ustawiłby Goetzego? Jako skrzydłowego? Raczej nie. Nie grał tak od czasów wczesnej Borussii Dortmund. Nie ma chyba odpowiedniej szybkości i przebojowości. Poza tym na skrzydłach są Robben, Ribery, Costa i Coman, więc jest w kim wybierać. Za napastnikiem? Gdybym był trenerem, wolałbym za napastnikiem ustawić Muellera niż Goetzego. Jako środkowy napastnik? Znowu, wolałbym wystawić Lewandowskiego, a nie Goetzego. Moim zdaniem przyjście Ancelottiego wiele w karierze Goetzego nie zmieni. Zresztą doniesienia medialne to sugerują. Włoch podobno powiedział Niemcowi, że może sobie szukać nowego klubu. I tak chyba będzie dla obu stron najlepiej.
Spekuluje się również o możliwym odejściu Benatii, jednak agent piłkarza zaprzeczył tym plotkom. Kto Twoim zdaniem ma rację? Czy agent tworzy swego rodzaju zasłonę dymną przed możliwym transferem?
Jestem przekonany, że Benatia odejdzie. Mówiłem już, że – w założeniu, że wszyscy są zdrowi – podstawowymi stoperami są Boateng i Martinez. W odwodzie jest jeszcze Alaba. A od tego sezonu do Bayernu przychodzi Mats Hummels. Zdaję sobie sprawę, że Ancelotti może z powrotem przestawić Martineza na pozycję defensywnego pomocnika – choć wydaje mi się to bardzo mocno wątpliwe – ale i tak dla Benatii za bardzo nie widzę miejsca. A markę na rynku włoskim ma na tyle dużą, że Bayernowi pewnie uda się w lecie odzyskać przynajmniej część zainwestowanych w niego pieniędzy. Mówi się o zainteresowaniu Juventusu. Moim zdaniem Marokańczyka w przyszłym sezonie już w Monachium nie będzie.
Na wylocie być może jest Mario, Medhi, Sebastian czy Thiago. Kto Twoim zdaniem nie zasługuje na grę w Bayernie? Kogo byś się pozbył?
Odejście Goetzego byłoby dla niego najlepsze, choć nie powiedziałbym, że nie zasługuje na grę w Bayernie. Na pewno ma odpowiednie umiejętności, ale coś jednak nie zagrało. Benatia mnie nie przekonał. Sebastian Rode to był od początku piłkarz ściągany „na sztukę” – tak, żeby było kogo posadzić na ławce. I tak w Bayernie nagrał się stosunkowo sporo i miał parę niezłych meczów, ale dla Bayernu jego odejście to nie będzie żadna strata, a on bez problemu znajdzie sobie klub w Bundeslidze, w którym będzie grał więcej. Co do Thiago, poczekałbym z pozbywaniem się go. Wiem, że jest notorycznie krytykowany, zwłaszcza przez Tomasza Hajtę, ale ten piłkarz ma naprawdę duże umiejętności. Warto mieć kogoś takiego w drużynie, co pokazał choćby rewanżowy mecz z Juventusem. Jego jako jedynego z tej wymienionej czwórki starałbym się zatrzymać.
To teraz w drugą stronę – Bayern potrzebuje jeszcze wzmocnień? Wielu kibiców FCB uważa, że potrzeba nowego prawego obrońcy i konkurenta dla Roberta. Jakie jest twoje zdanie?
Wracamy do początku – jest na świecie bardzo niewielu zawodników, którzy stanowiliby rzeczywiste wzmocnienie Bayernu. W osobie Hummelsa jednego z takich udało się już ściągnąć. Rezerwowy prawy obrońca? Być może tak, bo Philipp Lahm powoli będzie schodził ze sceny. Ale tylko rezerwowy, bo przecież Lahm cały czas trzyma poziom i jest w stanie grać co trzy dni, więc nie wyobrażam sobie, żeby przychodził ktoś, kto miałby z nim konkurować o miejsce. Co do konkurenta dla Lewandowskiego też mam wątpliwości. Ściągnięcie drugiego świetnego napastnika, który miałby stanowić realną konkurencję dla Lewandowskiego, mogłoby rodzić kwasy w szatni. Bayern raczej w ostatnich latach lepiej wychodził na tym, gdy miał jednego, wiodącego napastnika – zwłaszcza w czasach, gdy grało się już jednym, a nie dwoma napastnikami. Tak było z Gomezem, Mandżukiciem, teraz z Lewandowskim. Gdy trafił się rok, w którym Gomez i Mandżukić byli razem w szatni, jeden z nich musiał być niezadowolony. Gdyby Mandżukić został po transferze Lewandowskiego, byłoby tak samo. Poza tym Lewandowski niemal nie ma kontuzji i nie potrzebuje odpoczynku, więc jego konkurent musiałby się uzbroić w cierpliwość, jaką miał Claudio Pizarro. Z drugiej strony, to, że Lewandowski dotychczas nie miał kontuzji, nie oznacza, że nigdy jej nie dozna. A wtedy Bayern będzie miał poważny problem. Dlatego moim zdaniem Bayern może ściągnąć jakiegoś drugiego napastnika, ale raczej za niewielkie pieniądze i takiego, który nie będzie specjalnie naciskał Lewandowskiego. Żadną gwiazdę w stylu Gonzalo Higuaina, o którym kiedyś się mówiło.
Sandro Wagner? Nadałby się jako zmiennik dla Roberta czy widziałbyś kogoś innego?
O kogoś w tym stylu mogłoby chodzić, chociaż sama kandydatura Wagnera jest dla mnie dość groteskowa. Jego główny atut to gra głową i wykańczanie dośrodkowań. Do topornego stylu gry Darmstadt pasował idealnie, ale do Bayernu prowadzącego grę, rozgrywającego piłkę, atakującego pozycyjnie? Kompletnie tego nie widzę. Wagner to zawodnik na jakiś dół tabeli Premier League, do okładania się łokciami z rywalami. Ale w Bayernie tudno mi sobie go wyobrazić.
Pozostawmy kwestie wzmocnień na inną okazję. W ostatnich sezonach przez Bayern i Bundesligę przewinęło się wiele nazwisk. Czy Bayern powinien mimo wszystko stawiać na wychowanków?
Hasło stawiania na wychowanków zawsze jest chwytliwe i zawsze trafi na podatny grunt. Ale Bayern to jeden z kilku najlepszych klubów na świecie, więc siłą rzeczy nie ma tu czasu na to, by zawodnicy spokojnie przyuczali się do gry, popełniali błędy, które będą dla nich doświadczeniem na przyszłość. Tu musisz wejść i od razu grać na światowym poziomie. Takie coś zdarza się naprawdę raz na dekadę albo rzadziej. Ostatni raz udało się chyba Davidowi Alabie, Thomasowi Muellerowi i – w początkowym okresie – Holgerowi Badstuberowi. I to jest normalne, bo wiele mówiło się w ostatnich latach o barcelońskiej La Masii, która miała być fabryką talentów. I co? Było świetne pokolenie z Xavim, Iniestą, Pique, Messim i paroma innymi, ale już od dość dawna nie pojawił się żaden diament. Nawet taka Barcelona musi ściągać Neymara czy Suareza za wielkie pieniądze. Tak działają wielkie kluby i tak będą działać. Bayern słusznie chce poprawiać szkolenie, ale to nie znaczy, że nagle w całej drużynie zaroi się od wychowanków. Real Madryt też produkuje masę znakomitych piłkarzy, ale mało kto przebija się w samym Realu. Mało kto jest gotowy od razu po skończeniu wieku juniora grać na takim poziomie. Guardioli często zarzuca się, że wpuszczał niewielu młodych. Ale zwróćmy uwagę, gdzie dziś są ci, których próbował – Mitchell Weiser, owszem, gra w Hercie Berlin, ale raczej jej nie przerasta. Ot, zawodnik na poziomie Herthy. Pierre-Emile Hoejbjerg nie poradził sobie w Schalke. O Gianlukę Gaudina nie biły się najlepsze kluby, tylko szwajcarskie St. Gallen. Sinan Kurt kompletnie przepadł w Hercie. Julian Green nie dał rady w Hamburgu, a Lucas Scholl utknął w rezerwach Bayernu. To nie jest przypadek, że nikt póki co nie zrobił poważnej kariery. Nikt nie był na to gotowy. Gdyby był, Guardiola na pewno by na niego postawił – jak było w przypadku Joshuy Kimmicha.
Najlepszy transfer ostatnich lat?
Nie potrafię wskazać jednego. Majstersztykiem było ściągnięcie Lewandowskiego za darmo. Doskonałym ruchem było ściągnięcie Boatenga. Manuel Neuer zabetonował pozycję bramkarza na długie lata. Bardzo wysoko oceniam ściągnięcie Arturo Vidala, który pomógł Bayernowi w trudnych momentach tego sezonu. Świetnie trafiono z Douglasem Costą. Strzałem w dziesiątkę okazał się Martinez. I tak można by wyliczać.
Mats Hummels w Bayernie – czy z Boatengiem blok defensywy FCB będzie nie do przejścia?
Tak, moim zdaniem Hummels to było brakujące ogniwo. Jestem wielkim fanem talentu zarówno Hummelsa, jak i Boatenga. To stoperzy praktycznie doskonali. Świetnie bronią, a sposób, w jaki rozgrywają piłkę, naprawdę sprawia, że mecze ogląda się z rozdziawioną z zachwytu gębą. Nie przez przypadek Niemcy zdobyli z takim duetem mistrzostwo świata. Obaj będą dla Bayernu stanowić wielką wartość w obronie, ale też w rozpoczynaniu ataków. Pozyskanie Hummelsa to transfer bez wad.
Zespoły Bundesligi mają jakieś szanse w rywalizacji z gigantami z Monachium?
Dopóki Bayern nie osłabnie – nie. Pokazał to dobrze ostatni sezon. Borussia Dortmund wszystko robiła znakomicie. Praktycznie się nie potykała. Grała świetnie. Była wicemistrzem, który w zdecydowanej większości sezonów w historii Bundesligi byłby mistrzem. Ale Bayern i tak przez cały sezon był poza zasięgiem i już na początku października było wiadomo, że nie uda się go dogonić. Bayern musi osłabnąć, stracić z dziesięć punktów więcej niż w tym sezonie, a wtedy Borussia może rywalizować. Przy takim Bayernie jak w zeszłym roku, nikt nie byłby w stanie z nim walczyć. I to nie dowód słabości reszty Bundesligi, lecz siły Bayernu. Jestem przekonany, że gdyby Borussia grała w Premier League, to Claudio Ranieri znów zostałby wicemistrzem.
Pytanie, które pojawia się ostatnio bardzo często, jednak chciałbym poznać Twoją opinię. Mianowicie, czy Bayern niszczy ligę? Przecież Dortmund w przeszłości również kupował kluczowych zawodników z czołowych zespołów Bundesligi.
Nikt nie osłabia konkurencji na przestrzeni lat z taką regularnością jak Bayern, ale nie mam o to żadnych pretensji do „Bawarczyków”. Bayern zatrudnia ludzi po to, by stworzyli najsilniejszą jak to możliwe drużynę Bayernu. Bayern nie jest po to, by dbać o rywalizację w Bundeslidze, ale po to, by dbać o brak rywalizacji. Jeśli – przy możliwościach finansowych Bayernu – konkurencja zbliżyłaby się zbyt mocno, byłby to dowód na to, że w Monachium robią coś nie tak. Chęć rywalizowania z Barceloną, Realem, PSG, klubami angielskimi sprawia, że Bayern musi brać najlepszych możliwych piłkarzy, także od konkurentów. Oczywiście jako fan Bundesligi wolałbym, żeby taki Hummels został w Dortmundzie, ale znam też realia i wiem, że gdyby Hummels nie odszedł do Bayernu, to odszedłby do Barcelony albo któregoś z Manchesterów. A skoro tak, to cieszę się, że Bayern jest w stanie zatrzymać tak znakomitych piłkarzy w Bundeslidze i oprzeć się zagranicznym pieniądzom.
Twoje przemyślenia przed zbliżającym się sezonem Bundesligi? Wmieszajmy jeszcze tutaj pytanie odnośnie Euro – kto ma szansę na triumf? Który z Niemców poprowadzi swoich kolegów i będzie swoistym liderem kadry?
Zbliżający się sezon będzie bardzo ciekawy, bo w rzadko spotykanej liczbie klubów dojdzie do zmian trenerów. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Doświadczenia z poprzednich klubów wskazują, że drużyny Carlo Ancelottiego punktują w lidze gorzej niż drużyny Pepa Guardioli. Biorę więc pod uwagę, że Bayern będzie się trochę częściej potykał w Bundeslidze, co może wykorzystać Borussia. Pytanie, jak będzie wyglądać Borussia w przyszłym sezonie, kto odejdzie, kogo uda się pozyskać. Pierwszy raz od dawna głównymi kandydatami do spadku nie będą beniaminkowie, bo ani Lipsk, ani Freiburg ani – jeśli awansuje – Norymberga, nie będą na papierze najsłabszymi drużynami. Co do Euro, nie będę odkrywczy, jeśli powiem, że szanse na triumf mają Niemcy, Hiszpanie, Francuzi – z naciskiem na tych ostatnich. Lidera niemieckiej kadry nie spodziewam się widzieć. To już nie czasy, gdy Beckenbauer czy Sammer ciągną całą drużynę. Będzie jak na mundialu – w fazie grupowej błyszczał Mueller, w 1/8 finału uratował Niemców Neuer, w ćwierćfinale Hummels, w półfinale świetny mecz zagrał Kroos, a finał rozstrzygnął Goetze, notabene rezerwowy. Niemcy dlatego są tak trudni do zatrzymania, że z każdej strony może nadejść zagrożenie.
Na koniec opowiedz nam, jak to się stało, że związałeś się z Bundesligą? Jakie były początki twoje miłości do ligi niemieckiej? Jest jakiś klub, z którym sympatyzujesz?
To nie była w moim przypadku żadna romantyczna miłość, raczej z rozsądku. Oczywiście jako dziecko oglądałem u dziadków Bundesligę na DSF-ie, później śledziłem tę ligę, ale nie mocniej niż wszystkie inne – oglądałem futbol, gdzie tylko się dało. Dość wcześnie wiedziałem, że chcę zostać dziennikarzem sportowym. Uczyłem się niemieckiego, bo zawsze mi się ten język podobał. Wiedziałem, że w Bundeslidze zawsze grało wielu Polaków, co sprawiało, że zainteresowanie ligą było duże, a z drugiej strony miałem wrażenie, że niewielu dziennikarzy się Bundesligą zajmuje. Dlatego zacząłem zdecydowanie bardziej wnikliwie oglądać ligę niemiecką, czytać, co tylko się dało, przede wszystkim po niemiecku. Poszedłem na studia niemcoznawcze, które tym się różniły od filologii germańskiej, że nacisk kładło się nie tyle na język, ile na wiedzę o Niemczech – ich historii, społeczeństwie, gospodarce, kulturze. Na pół roku wyjechałem do Niemiec, gdzie miałem praktyki w „Kickerze”, zjeździłem sporo kraju i wiele klubów Bundesligi. Swoje wrażenia spisywałem na blogu „Z nogą w głowie”, który prowadziłem już wcześniej, ale tematyka była bardzo szeroka. Dopiero od wyjazdu do Niemiec stał się to blog o mocno bundesligowym profilu. Korespondencje z Niemiec cieszyły się sporą popularnością. Wtedy zacząłem współpracować z „Przeglądem Sportowym”. Po takim kilkuletnim przygotowaniu byłem w miarę gotowy, by zacząć się zawodowo zajmować Bundesligą. A żyjąc w Niemczech, mieszkałem we frankońskim miasteczku Erlangen, tuż obok Fürth. Na rowerze jeździłem na mecze II-ligowego Greuthera Fuerth. Bardzo polubiłem atmosferę na tamtejszym stadionie i darzę ten klub sentymentem. Można powiedzieć, że sympatyzuję z Fuerth, bo nie jest to żadna forma kibicowania, nie mam czasu oglądać ich wszystkich meczów w II lidze, ale myślę, że fajnie byłoby, gdyby awansowali. Lubię takie małe klubiki z małych miasteczek.
Totall Fusball to dla mnie świetny program – czy kiedykolwiek zagości na stałe w telewizji wzorem innych programów o tematyce piłki nożnej? Nie ukrywam, że osobiście bardzo chciałbym przynajmniej raz w tygodniu zobaczyć taki program na Eurosporcie.
Trudno mi mówić o rzeczach, które nie ode mnie zależą, ale z tego, co wiem, są plany, by w przyszłości Total Fussball w dłuższym panelu gościł w Eurosporcie. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy tak się stanie i jeśli tak, to kiedy.
Serdecznie dziękuje za poświęcony czas. Niezmiernie mi miło z tego powodu i w imieniu wszystkich użytkowników serwisu Dieroten.pl chciałbym podziękować za ten wywiad oraz zaprosić w przyszłości do kolejnych! Pozdrawiamy!
Rozmawiał Stach Gabriel
Komentarze