Menedżer Uli Hoeness na porannym śniadaniu mocno poklepał po plecach Sebastiana Deislera, który uśmiechał się od ucha do ucha. Co było powodem takiego stanu rzeczy? Niemiecki piłkarz jest w bardzo dobrym humorze i jest bardzo zadowolony, że może brać udział w obozie przygotowawczym. "Moje zdrowie ma się bardzo dobrze. Mogę spokojnie grać. Wszystko układa się cudowanie" powiedział Deisler. Jest to całkiem postawa, jaka mu towarzyszyła podczas ostatniej kontuzji. "Byłem już o krok od zakończenia kariery."
Kolejny poważny uraz kolana zmusił Sebastiana do ośmiomiesięcznej przerwy w trenowaniu. Zawodnik Bayernu stracił drugie już MŚ, a swój powrót świętował dopiero w listopadzie. Do końca rundy zdołał rozegrać 5 spotkań.
"Można było zobaczyć bardzo dobrą postawę" tak najczęściej mówił o 45-minutowych występach Deisler Uli Hoeness. To właśnie dzięki temu pomocnikowi Bayern wygrał z HSV 2:1, chociaż przegrywał 0:1. Menedżer ma nadzieję, że "Basti-Fantasti" w rundzie rewanżowej będzie mocnym punktem ekipy Felixa Magatha.
Koncentracja tutaj i dzisiaj
Jednak sam zainteresowany nie wybiega myślami daleko w przyszłość. "Nie chcę stawiać żadnych żądań i podwyższać sobie poprzeczkę" powiedział Deisler. W tym momencie kadra narodowa dla piłkarza Bawarczyków nie jest tematem żadnych rozmów. Co prawa selekcjoner dzwonił do niego przed Bożym Narodzeniem, ale jak sam mówi: "To jest odległa przyszłość. Aktualnie myślę z dnia na dzień."
Co to oznacza? Nic innego jak to, że Sebastian w głowie ma tylko i wyłącznie piłkarską wiosnę. Ostatni uraz, który wykluczył go z końcówki pierwszej rundy został całkowicie wyleczony, dzięki czemu zawodnik może trenować w Dubaju z pełnym obciążeniem. Jeżeli tylko będą omijać go kontuzje, miejsce w pierwszym składzie i reprezentacji przyjdzie samo.
Z wiarą w następną rundę
"Potrzebuję jeszcze trochę czasu" stwierdził jednak Deisler, który doskonale zdaje sobie sprawę z własnej sytuacji, ale mimo to patrzy z wielką wiarą w przyszłość. Przerwy spowodowane kontuzjami nauczyły go jednego: "Życie toczy się dalej."
Źródło:
Komentarze