Przełomowy moment w spotkaniu FC Bayernu z Hannoverem 96 miał miejsce w 26 minucie. Mineły zaledwie 3 minuty od momentu zdobycia bramki na 1-0 przez gospodarzy, kiedy to Rafinha sfaulował przy linii bocznej Pinto. Kiedy Pinto był opatrywany podbiegli Kroos i Boateng, aby coś powiedzieć napastnikowi. Dochodzi do przepychanek – wtedy też Boateng popycha Christiana Schulza i ten upada. Umyślny uczynek = czerwona kartka dla Jerome.
Ale czy to naprawdę była czerwona kartka? „To na pewno nie byłą czerwona kartka. Nigdy w życiu!” – tłumaczy Boateng na łamach ‘TZ’. „Powiedziałem Pinto aby wstał bo ten faul nie był tak groźny. Uważam, że jest to niesportowe zachowanie. Schulz też najpierw mnie i Kroosa popchał. Wtedy mu też oddałem – ale nie rozumiem czemu on dostał żółtą, a ja czerwoną kartkę”.
Kontrowersyjna czerwona kartka, która strasznie wkurzyła Uli Hoenessa. Prezydent udał się specjalnie do Mixed strefy, aby dać upust swojej złości. „Muszę coś w tej kwestii powiedzieć: uważam to za karygodne jak ten zawodnik od lat aktorzy. On cztery razy się przeturlał … Jak on będzie mógł spać tej nocy? - to chciałbym wiedzieć! Leży i udaje, że jest bardzo ciężko kontuzjowany, a dwie minuty później biega już po boisku jak łasica. To nie jest też pierwszy raz! Ten Pinto to aktor! Jego miejsce jest w Hollywood na rozdaniu Oskarów” – krzyczał Hoeness.
Również Karl-Heinz Rummenigge był zdenerwowany: „tu nie można sprawcy z ofiarą pomylić. Sprawcą bez wątpienia jest Pinto, który wywołał cały ten cyrk. To jest haniebne. Na jego miejscu szybko bym się udał do kościoła i pokutował”.
Pinto sam kwituje cała tą sytuację ironicznie. Na łamach ‘TZ’ powiedział: „przecież ja wszystko słyszałem. FC Bayern ma zawsze rację. Tak jestem aktorem!”
Komentarze