Wczoraj, do północy, miało rozstrzygnąć się, czy Harry Kane trafi do Bayernu. Jednakże na ostateczne rozstrzygnięcie tej sagi transferowej przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Daniel Levy do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych negocjatorów nie należy. Można by powiedzieć, że właściciel Tottenhamu robi już teraz tylko, co w jego mocy, by opóźnić transfer Harry'ego Kane'a do Bayernu. Anglik, według mediów, dogadał się już z "Bawarczykami" w kwestii warunków umowy i chce trafić do Bawarii. Problem jednak jest jeden.
Celowa gra na zwłokę?
Jak donosi "Sport Bild", prezes Spurs wybrał się właśnie na weekendowe wakacje do Miami. Początkowo miał być tu dwutygodniowy wypad z rodziną, jednak – jak się okazało – Anglik powróci wraz z końcem weekendu do Londynu. Na razie zatem, według doniesień, oferta Bayernu została odsunięta na dalszy plan. Jak donoszą Tobi Altschaeffl i Christian Falk, może to być celowa reakcja Levy'ego na rzekomo wyznaczony przez włodarzy "Bawarczyków" deadline ws. transferu Kane'a. Inna zaś teza postawiona przez dziennikarzy "Sport Bilda" głosi, że 61-latek mógł polecieć do Stanów Zjednoczonych, by spotkać się tam z Joe Lewisem, właścicielem Tottenhamu, i podjąć ostateczną decyzję, czy sprzedać napastnika do Bayernu.
A ile wynosi nowa oferta za Harry'ego Kane'a? Różne źródła podają różne informacje. Obraca się ona jednak na pewno wokół 100 milionów euro, a – według większości – nawet przekracza ten próg. Kiedy możemy zatem spodziewać się odpowiedzi ze strony Spurs? Jeśli wierzyć doniesieniom, angielski napastnik chce mieć jasność, gdzie zagra w przyszłym sezonie, do przyszłej soboty, kiedy startuje Premier League i rozgrywany jest finał Superpucharu Niemiec. I to właśnie w starciu z RB Lipsk 30-letni snajper chciałby zadebiutować w barwach 33-krotnego mistrza Niemiec.
Komentarze