Niemiecka opinia publiczna była w niemałym szoku, po tym jak intruz prześliznął się do szatni Bayernu i wszczął kłótnię z Franckiem Riberym. Na szczęście, nie stało się nic poważnego ale gwiazda Bayernu wydaje się być trochę poruszona tym faktem.
Człowiek, który wszedł do niedostępnej części kwatery Bayernu Monachium podawał się za przyjaciela Riberego, czym udało mu się uśpić czujność ochrony. Ochroniarze zareagowali dopiero kiedy Franck odmówił rozmowy z nim.
"Po treningu wszedłem do szatni i zobaczyłem mężczyznę siedzącego na moim miejscu. Zapytałem co tu robi, a on odparł, że musi ze mną porozmawiać"
- relacjonuje Ribery w rozmowie z reporterem L'Equipe - "Wyglądał jak szalony, ale nie poczułem się zagrożony. W tamtej chwili nie bałem się, ale byłem lekko zszokowany. To niebył zły gość, ale wystarczy pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby miał nóż".
Komentarze