Po 17 latach w FC Bayernie, Bastian Schweinsteiger mówi servus. Jest to pożegnanie, które w pewnym stopniu wzruszyło fundamenty klubu. Trener decyduje o wszystkim – przy czym sceptycyzm jest dozwolony.
Monachijczycy nie poznali Bastiana Schweinsteigera lub robili tak z grzeczności? Była dziesiątka rano kiedy pewna osoba przechodziła przez most nad Izarą. Okulary przeciw słoneczne, czepeczka, szara koszulka, czarne spodnie, a w ręce kawa – Bastian też nie chciał być raczej rozpoznany w ten niedzielny poranek. Dzień wcześniej wieczorem strzelał karnego - który mógł być najważniejszym w jego życiu – jednak trafia w słupek. ‘Finale dahoam’, wielki finał Ligi Mistrzów na stadionie w Monachium został przegrany. Na trybunach wszyscy popadli w rozpacz. Dzień później całe Monachium starało się jakby trzymać na dystans od swoich niedoszłych bohaterów.
Respekt. Emocje. Rodzinne atmosfera. Słowa, które w piłce mają (lub miały) ogromne znaczenie. Nawet trzy lata po ‘Finale dahoam’ nic się nie zmieniło. Czy aby na pewno? Obecnie w FC Bayernie słowa te są postawione na ciężką próbę, a zarząd klubu jakby temu przewodniczył.
Bastian Schweinsteiger odchodzi – jeszcze chyba przy żadnym transferze w Monachium nie pasowało tak idealnie postawienie sobie pytania: co zostaje?
Nikt tak bardzo nie poruszał serce kibiców jak Bastian
Powstała naprawdę niezwykła więź pomiędzy kibicami i piłkarzem, który 17 lat temu przyszedł z Rosenheim do Monachium. Urodzony w Kolbermoor, dorastający w Oberaudorf atakuje stolicę: chyba nie da się być bardziej bawarskim. I tak właśnie zdobywa serca kibiców. Teraz ten zaszczyt i romantyzm Bawarczyka ma chyba wyłącznie jeszcze tylko Thomas Muller. Wydaje się, że nawet urodzony w Monachium Philipp Lahm nigdy nie dorówna tej dwójce pod tym względem. Takiej osoby jak Bastian Schweinsteiger nie powinno się nigdy sprzedawać – to słowo narodu/kibiców. Pomimo tego, Bayern to zrobił.
Można powiedzieć, że to świętokradztwo. Kibice od lat świętują go mianem ‘Fussballgott’. Czy jego sprzedarz to na swój sposób piłkarskie bluźnierstwo?
Gwizdy kibiców przeciwko Pepowi Guardioli oraz zarządowi FC Bayernu
Przy tym transferze krytyka nie sięga wyłącznie samego piłkarza. Piłkarza odchodzi – co zostaje? Klub, który powoli traci swoją twarz, indywidualność i wszystko to co go zawsze charakteryzowało. Było sporo gwizdów podczas sobotniej prezentacji kadry, a adresatami byli trener i zarząd. Pep już od dłuższego czasu jest krytykowany, nieufność wobec niego rośnie, a powodowane jest to tym, że Katalończyk odciąga Bayern coraz bardziej od źródła. Na to wszystko zezwala zarząd klubu. Zostało zadać sobie pytanie – co zostawi ten człowiek po sobie jak przejmie kolejny projekt? Ciężko określić jakąkolwiek sensowna wizję klubu, za to bardzo dobrze widać jak klub traci swoje wartości, na które tyle lat pracował. Uwadze nie umknęło też rozstanie się w ostatnim czasie z wieloma wieloletnimi pracownikami Bayernu (współautorami sukcesu tego klubu), Schweinsteiger jest tylko VIPem w tym gronie. Nie brakuje też osób, które są przekonane, ze pod czujnym okiem Uliego Hoenessa nigdy by do tego nie doszło.
To bardzo gorący okres, w którym się teraz Bayern znajduje – być może zarządowi nie świta to jeszcze tak bardzo? Rezerwy finansowe są imponujące, ale nie powinny pokazywać siły wyłącznie w kupowaniu. W czasach kiedy piłka stała się biznesem, a rywale zyskują coraz to większe źródła finansowe, fatalne jest pozbywanie się swoich ikon. Rodzinna atmosfera i traktowanie piłkarzy były zawsze czymś, czym FC Bayern charakteryzował się na świecie. Własna tożsamość jest w obecnych czasach bezcenna – nie da się jej kupić. Transfer Bastiana do Manchesteru United to około 20 mln euro. Dużo pieniędzy jak za zawodnika, który niebawem będzie obchodził swoje 31-wsze urodziny i w ostatnim czasie borykał się z wieloma kontuzjami. Jednak dopiero się okaże, kto finalnie będzie musiał do tego wszystkiego dopłacić.
Sedno sprawy przy sprzedaży Bastiana jest między innymi też takie, że pod względem sportowym wcale nie była to taka zła decyzja. Pomimo tego jak ważną osobą w reprezentacji wydaje się być Bastian, nie można się dać zwieść temu, że w ostatnim czasie coraz rzadziej spełniał oczekiwania na boisku. Guardiola chciał grać szybko, Schweinsteiger natomiast zaś spowalniał tempo. Nie da się też ukryć, że oboje byli po przeciwnych stronach bieguna jeśli chodzi o styl gry. Dodatkowo postawa Karl-Heinz Rummenigge wypada też blado, gdy ten stara się tłumaczyć wszystkim, iż Pep Guardiola nie miał żadnego wpływu na transfer. Kibice nie dadzą się tak łatwo zwieść: kiedy vice-kapitan i centralna figura jakiegoś zespołu odchodzi, wtedy wszyscy szukają odpowiedzi u samej góry klubu. Sprawa komplikuje się wtedy, gdy osoby u steru niezbyt interesuje to, że klub powoli traci swoja duszę.
Bastian Schweinsteiger to sprawa nostalgiczna
Historia tego transferu nie kończy się tak jak zazwyczaj, podpisaniem odpowiednich papierów. Ona się dopiero rozpoczyna. Teraz, jak nigdy Pep Guardiola jest pod wielką presją zdobycia Ligi Mistrzów – tym bardziej, że według zapowiedzi to ostatni jego sezon w Monachium. Na pewno turbulencje związane z transferem Schweinsteigera obiły mu się o uszy. Oberwało się tez zarządowi. Jednak ten ma obowiązek w chwilach zwątpienia wspierać swojego trenera. Ale czy w piłce jest miejsce na ślepą lojalność?
W kwaterze głównej na Sabener Strasse kierują swój wzrok do przodu z klapkami na oczy. To była ikona klubu, powiedział na koniec Rummenigge: „jednak kiedyś kończy się i taka kariera”. Monachijczycy będą w najbliższych latach przechodzić personalną przebudowę – rozstania staną się wtedy czymś normalnym. Ale pomimo tego nie obejdzie się bez słów niezadowolenia. Taka już jest piłkarska branża.
Z drugiej jednak strony: osiem mistrzostw, siedem pucharów Niemiec, Liga Mistrzów i Puchar Świata - taki bilans zmienia trochę punkt widzenia. Bastian to na pewno przypadek dla nostalgików i piłkarz wokół którego można opisywać rozwój Bayernu. 13 listopada 2002 rozegrał swoje pierwsze oficjalne spotkanie dla Bayernu (3:3 z Lens w Lidze Mistrzów), gdzie też zanotował asystę przy trzeciej bramce. „Mam nadzieję, że znowu będę mógł zagrać w pierwszej drużynie – kiedy będzie to znowu mecz o pietruszkę” – powiedział po tym spotkaniu. FC Bayern musiał się wtedy jakby na nowo odnaleźć, po tym jak rok wcześniej zdobyli Ligę Mistrzów. Mecz z Lens był bez znaczenia, ale później pojawiły się znowu ważne spotkania, w których Bastian znalazł swoje miejsce.
On dojrzewał z klubem oraz dojrzewał w czasie. Popełniał błędy, był przez Uliego krytykowany, trafiał i nie trafiał rzutów karnych. Rok temu został Mistrzem Swiata, w finałowym spotkaniu nabawił się rany pod okiem, tym samym stał się bohaterem. Dwa dni później po wylądowaniu w Monachium ucałował ziemię, tak jak zazwyczaj robi to papież.
W niedzielę wraz z Aną Ivanović urządził sobie ostatnią przejażdżkę rowerem po Monachium. Później zameldował się za pośrednictwem video-informacji. Podziękował wszystkim współpracownikom w klubie i kibicom. Nie pojawiły się natomiast słowa skierowane w kierunku zarządu czy trenera.
Źródło: tz.de
Komentarze