Choć Thomas Tuchel jest trenerem Bayernu dopiero od miesiąca, to już teraz Niemiec musi stawiać czoła niemałej krytyce w niemieckich mediach.
Mając na uwadze wszystkie rozgrywki, Bayern pod jego wodzą wystąpił w 7 oficjalnych meczach o stawkę, zaś bilans monachijczyków w tym czasie to zaledwie 2 zwycięstwa, 2 remisy oraz 3 porażki, czyli tyle samo klęsk, ile Julian Nagelsmann zanotował z FCB w całym sezonie 2022/23.
Wiele osób zastanawia się, czy po odpadnięciu z Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów oraz po ewentualnym przegraniu walki o mistrzostwo Niemiec, posada nowego szkoleniowca może być zagrożona. Z odpowiedzią na to pytanie śpieszy dziennika „Sky” – Florian Plettenberg.
Z ustaleń wspomnianego wyżej reportera jasno wynika, że po nieudanym starcie w Monachium, 49-latek co prawda jest bacznie obserwowany przez sterników „Gwiazdy Południa”, jednakże jego praca nie powinna być obecnie w ogóle zagrożona.
Natychmiastowe zwolnienie nie jest nawet brane pod uwagę, albowiem szefostwo Bayernu jest świadome, że obecnie jest zbyt wcześnie na wyciąganie pochopnych wniosków – tym bardziej, że Tuchel miał okazję przepracować ze swoim zespołem zaledwie cztery tygodnie.
Z drugiej strony w klubie pojawiają się już pierwsze krytyczne głosy - dla przykładu kwestionowane są niektóre decyzje personalne (jak np. posadzenie na ławce Sane i Comana w meczu z Mainz). Po zakończeniu sezonu ligowego, cały klub czeka wnikliwa analiza. Co do Thomasa – jego praca będzie oceniana od początku nowej kampanii.
Komentarze