DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Słodko-gorzki koniec sezonu..

fot. Ł. Skwiot

Ostatni akord zmagań Bayernu Monachium przeszedł do historii. Wydawało się, że dubletem Bawarczycy zakończą kampanię w 2018 roku, jednak kolejny raz to co piłkarze mówili przed meczem kompletnie nie przełożyło się na grę na boisku.

Można było zagrać na miarę swoich możliwości, zagrać tak jak powinien Bayern Monachium, a nie liczyć na to że przeciwnik przestraszy się z powodu - Wielkiego Bayernu - który okazał się straszny "tylko" z nazwy. Podopieczni Niko Kovaca zaprezentowali znacznie lepiej niż drużyna Juppa Heynckesa - na luzie, bez stresu mimo że w statystykach monachijczycy miażdżyli Eintracht (strzały na bramkę rywala: 22-8 dla Bayernu, posiadanie piłki w %: 77-23 dla FCB, strzały w światło bramki: 5-5 – i tutaj…). Przypomniał się okres za Pepa Guardioli gdzie Bawarczycy dominowali w niemal każdym aspekcie gry, szkoda tylko że w kluczowych momentach zabrakło przewagi w najważniejszej rubryce - gole. Mecz na Stadionie Olimpijskim w Berlinie był jednym z powrotów do tamtych chwil i dublet stał się tylko niezrealizowanym marzeniem sezonu 2017/2018. Puchar Niemiec pojechał do Frankfurtu, a Kovac pokazał się z całkiem dobrej strony przed swoim nowym pracodawcą.

REKLAMA


Jeśli oceniać zakończoną kampanię to śmiało można napisać, że nie należała do wybitnie udanych w wykonaniu monachijczyków. Fakt, Bawarczycy zaczęli rozgrywki ospale, przemęczeni azjatyckim tournée, źle przygotowani fizycznie - ale przede wszystkim z tykającą bombą w szatni. Atmosfera pozostawiała wiele do życzenia a Carlo Ancelotti nie zdołał zapobiec katastrofie i został zwolniony zaraz po meczu z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów. Mimo, że Bayern wrócił pod skrzydła "emerytowanego" Juppa Heynckesa na koniec sezonu ponownie - czegoś - zabrakło. Od kilku sezonów Bayern wciąż nie może przybliżyć się do marzenia z 2013 roku, choć momentami wydaje się że jest to całkiem bliskie do zrealizowania. Cały czas albo kontuzje kluczowych zawodników albo pech. I tak większość kibiców Bayernu w pewien sposób stara się tłumaczyć sobie każde odpadnięcie z rozgrywek Ligi Mistrzów w ostatnich latach (plus klątwa drużyn z hiszpańskiej La Liga). Jednak końcówka tegorocznego sezonu to wielkie zaskoczenie, szczególnie jeśli pod uwagę weźmiemy przedsmak porażki w Berlinie - czyli blamaż przed własną publicznością z VfB Stuttgart 1:4. Ostatnie zwycięstwo podopiecznych Tayfuna Korkuta nad monachijczykami w Bundeslidze to rok 2010 (szesnaście porażek z rzędu w lidze). Wiadomo, każda seria kiedyś się kończy - ale nie przed własną publicznością i nie w ostatnim meczu Heynckesa na Allianz Arena – przynajmniej tak chcieliby kibice FCB. Ostatni mecz w niemieckiej ekstraklasie z VfB zespół Die Roten również przegrał przed własną publicznością - w marcu 2010 roku. No cóż historia zatoczyła koło.

***

Gorszej końcówki sezonu nie można było sobie wyobrazić. Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów (kolejny kat w postaci hiszpańskiej drużyny i drugi raz do ręki topór wzięli gracze Realu) wszystkie siły zostały rzucone na projekt - dublet - który z pewnością mógłby w pewien sposób osłodzić ten kiepski sezon. Jeśli kogoś satysfakcjonuje 3432428 z rzędu tytuł dla Bayernu i ciągły brak konkurencji w Bundeslidze to miło... Taka trochę sztuka dla sztuki. Jeśli Bawarczycy nie poczują zagrożenia w rodzimej lidze to raczej mizerne skutki jeśli chodzi o triumf w Lidze Mistrzów. Ten sezon dobitnie pokazał, że nawet Jupp Heynckes nie był już w stanie wycisnąć maksimum z tej drużyny, która przecież niemal w tym samym zestawieniu była eksploatowana od czasu... potrójnej korony Juppa. Później swoje dołożył Pep Guardiola (Thiago, Bernat, Reina) i Carlo Ancelotti (James Rodriguez). Na nic się to zdało, główny trzon drużyny tworzyli Ci sami zawodnicy, do tego zespół cały czas trapiły kontuzje i urazy, które eliminowały kluczowych piłkarzy. W takiej sytuacji raczej nikt nie byłby sobie w stanie poradzić. Tradycyjnie wszystko złożyło się na rundę wiosenną i decydującą fazę w rozgrywkach Champions League. Tymczasem zbliża się mundial w Rosji, ale w Bayernie niektórzy już dzisiaj muszą myśleć o tym jak będzie wyglądał zespół, który przystąpi do nowej kampanii.


Sezon 2017/18 w Bundeslidze:

REKLAMA

84 - punkty w lidze

34 - mecze

92 - zdobyte bramki

REKLAMA

2,71 - średnia goli na mecz

6-0 - największe zwycięstwo

1-4 - największa porażka

62,4% - średnia posiadania piłki


MB

REKLAMA
Źródło: własne | dieroten.pl
Broqu

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...