Kilka miesięcy temu w niemieckiej prasie zrobiło się bardzo głośno o rzekomym napadzie Jerome'a Boatenga na swoją byłą partnerkę i matkę dwóch córek.
Nie dalej jak we wrześniu w niemieckich mediach rozeszła się wiadomość, że Jerome Boateng został oskarżony przez prokuratora w Monachium o napad i poważne uszkodzenie ciała jego byłej partnerki, z którą stoper Bayernu posiada dwójkę dzieci (córek).
Niemniej jednak z najnowszych doniesień "Sueddeutsche Zeitung" możemy dowiedzieć się, że monachijski sąd przyjął tylko część z zarzutów. Odrzucono między innymi zarzut o poważne uszkodzenia ciała z użyciem niebezpiecznego narzędzia (świecznika).
Sąd orzekł, że nagrania wideo omawianego incydentu nie potwierdzają oskarżeń strony poszkodowanej. Mimo wszystko Niemiec i tak będzie musiał stawić się na rozprawie sądowej w najbliższej przyszłości w związku z zarzutami o napad i drobne obrażenia ciała. Od decyzji tej ma się jeszcze odwołać niemiecka prokuratura.
− Sędzia uznał, że oskarżyciel przekazał sprzeczne informacje na temat przedmiotów, które miały zostać użyte − stwierdziła rzeczniczka sądu w Monachium.
Otoczenie Jerome'a Boatenga nie wydało żadnego oświadczenia w sprawie informacji ujawnionych przez wspomniany "SZ". Od dłuższego czasu spekuluje się, że Niemiec opuści stolicę Bawarii w zimowym okienku transferowym.
Komentarze