Były skrzydłowy londyńskiej Chelsea przeszedł operację pachwiny po powrocie ze zgrupowania kadry narodowej, lecz sztab medyczny Bayernu wyklucza jakoby winę za tą kontuzję ponosili Holendrzy.
Przewodniczący Bayernu Monachium Uli Hoeness stwierdził, iż Holandii nie należy winić za kontuzję pachwiny Arjena Robbena oraz dodał, że Federacja działała właściwie odsyłając zawodnika z powrotem do klubu po wykryciu przepukliny w pachwinie.
Skrzydłowy Bayernu poszedł "pod nóż", po odesłaniu go do niemieckiego klubu z reprezentacyjnych obowiązków i nie zagra przez następne 10 dni.
Holenderski szkoleniowiec Bert van Marwijk zaatakował w zeszłym tygodniu "bossów" Bayernu za rzekomo ich krytyczny stosunek do leczenia Robbena.
Jednakże Hoeness stwierdził, iż Holendrzy nie byli winni i przekonuje, że nieporozumienie było jedynie wynikiem błędu w komunikacji.
"Nie ma absolutnie żadnego konfliktu. To jest nieporozumienie" - powiedział Hoeness na łamach Kickera.
"Nie ma żadnych problemów. Holendrzy działali w 100 procentach poprawnie. Zbadali gracza, a następnie wysłali go do domu." – zapewnia Uli.
To nie pierwszy raz, kiedy zdrowie Robbena doprowadziło do sporu między Bayernem, a Holendrami. Rok temu niemiecki klub zagroził nawet procesem Holenderskiej Federacji za wystawianie skrzydłowego w składzie reprezentacji pomimo kontuzji, podczas Mistrzostw Świata. Obie strony ostatecznie doszły do porozumienia i zobowiązały się do rozegrania towarzyskiego spotkania z udziałem obu ekip.
Spodziewane jest, że Robben powróci do treningów w najbliższej przyszłości, jednak Jupp Heynckes najprawdopodobniej nie będzie mógł skorzystać ze swojej gwiazdy podczas najbliższego spotkania z Herthą Berlin 15 października.
Źródło: goal.com
Komentarze