Louis van Gaal, który obecnie sprawuje funkcję selekcjonera narodowej reprezentacji Holandii, w jednym z ostatnich wywiadów poruszył temat ewentualnego powrotu do Bayernu Monachium, gdzie pracował od lipca 2009 roku do kwietnia 2011. Pierwszy rok jego pracy obfitował w sukcesy, ale drugi był tak beznadziejny, że Holender musiał pożegnać się z drużyną jeszcze przed zakończeniem sezonu.
"Jedyną osobą, która naciskała na wyrzucenie mnie był Uli Hoeness" - zdradza van Gaal - "Nikt inny. Nigdy więcej nie będę z nim współpracował".
Co więcej, jego zdaniem prezydent Bayernu jest apodyktyczny oraz ma za dużą władzę.
"On to wykorzystuje. Na dłuższą metę nawet zarząd nie może nie zgadzać się z jego decyzjami".
"Pracowałem z Nerlingerem i byłem świadkiem tego, jak wielkie ciśnienie wywierał na nim Hoeness. To dlatego przewidziałem jego zwolnienie".
Dziedzictwem, które van Gaal zostawił po sobie w stolicy Bawarii są m.in. dwa oszlifowane diamenty - Thomas Muller i David Alaba. To właśnie pod jego skrzydłami młodzi wychowankowie mogli zebrać swoje pierwsze ważne doświadczenia.
"Bayern wrócił do swoich dawnych szablonów, z których korzystał przed moim przyjściem - kupowanie, kupowanie, kupowanie jeszcze więcej. Moja koncepcja sprowadzania nowych piłkarzy przynosiła sukcesy. Po moim odejściu, żaden piłkarz z akademii nie przeszedł do profesjonalistów. A nagle cały świat mówi o niesamowitym odkryciu Davida Alaby, a David Alaba zagrał swój pierwszy mecz na tej pozycji z mojej decyzji".
Czy powrót Imprezowej Bestii do Bayernu wchodzi w grę?
"Nikt nie spodziewał się, że znów zostanę trenerem reprezentacji Holandii. I nie wykluczam powrotu do Bayernu w przyszłości. Spędziłem tam wspaniały czas, wynalazłem nową futbolową filozofię. Z tego powodu, spoglądam w przeszłość z pozytywnymi odczuciami".
Na odpowiedź klubu z Bawarii nie trzeba było długo czekać. W obronie prezydenta stanął Matthias Sammer.
"W Bayernie każdy ma coś do powiedzenia - z pewnością nie jest to show jednego bohatera" - mówi dyrektor sportowy FCBM - "Będąc na jego miejscu nie powiedziałbym tego. Widzę co się tutaj dzieje. Wszystkie decyzje są podejmowane razem z Karl-Heinzem Rummenigge i Karlem Hopfnerem. To moje odczucia po 120. dniach pracy".
Komentarze