Od kilkunastu godzin całe piłkarskie Niemcy żyją i dyskutują o wczorajszej kontrowersyjnej decyzji Tobiasa Welza w pojedynku Borussii M’Gladbach z Bayernem.
We wczorajszym pojedynku niemieckiej 1. Bundesligi pomiędzy Borussią M’Gladbach a Bayernem Monachium, kibice byli świadkami bardzo kontrowersyjnej decyzji Tobiasa Welza, który za domniemany faul, wyrzucił z boiska Dayota Upamecano.
Co prawda interweniował jeszcze system VAR, ale „eksperci” z Kolonii również byli przekonani, że Francuz faulował zawodnika Gladbach, dlatego też arbiter główny podtrzymał swoją decyzję o czerwonej kartce dla defensora bawarskiego klubu. Nie ulega wszelkiej wątpliwości, że ta skandaliczna sytuacja w ogromnym stopniu wpłynęła na przebieg starcia w Moenchengladbach.
Choć wczoraj Welz odmówił komentarza po ostatnim gwizdku, to w trakcie dzisiejszego programu „Doppelpass”, niemiecki sędzia postanowił przedstawić swoje argumenty i wyjaśnić powody takiej, a nie innej decyzji.
− Długa piłka na połowę Bayernu, dochodzi do pojedynku sprinterskiego. Zawodnik Gladbach dostaje kontakt w górnej części barku, traci równowagę i upada – powiedział Welz.
− Zawodnik Bayernu odpowiada za to jako ostatni gracz i dlatego doszło do czerwonej kartki. To trudna decyzja, każda ze stron ma swoje argumenty, ale dla mnie dotknięcie ramienia było decydującym argumentem – dodał.
REKLAMA
− Oczywiście, konsultowałem się z asystentem VAR. On również długo sprawdzał - VAR nie mógł dać mi innych obrazów niż te, które widziałem na boisku. Właśnie dlatego nie sprawdzałem tego ponownie na ekranie – podsumował Tobias Welz.
Obecni w programie moderatorzy i eksperci nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli od Tobiasa Welza. Waldemar Hartmann podkreślił, że w żadnym wypadku nie rozumie argumentacji sędziego i jego próba tłumaczenia jest wyrazem czystej arogancji
Komentarze