DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Wywiad z Paulem Breitnerem

fot. J. Laskowski / G. Stach

Paul Breitner był swego czasu jedna z wiodących postaci w drużynie Bayernu Monachium, dziś piastuje posadę doradcy w klubie. Specjalnie dla tz-online.de postanowił podsumować mijający rok z perspektywy Bawarczyka.

REKLAMA

 

tz.online.de – Panie Breitner, właśnie mija rok 2009. Spoglądając na ostatnie 12 miesięcy z perspektywy pracy w FCBM jak oceni Pan poczynania klubu?
Paul Breitner –
Możemy cieszyć się szczęśliwymi świętami, ponieważ perspektywa jest nad wyraz pozytywna. Po ostatnich zwycięstwach w przerwę zimową weszliśmy pewni swego. Patrząc na ciężkie wczesne lato, można powiedzieć, że wszystko poszło w miarę dobrze.

Rok pełen wzlotów i upadków.
Z perspektywy Bayernu był to turbulentny rok, bez wątpienia.

REKLAMA

Wspomina Pan o ciężkim wczesnym lecie. Czy uważa Pan podobnie jak Panowie Hoeneß oraz Rummenigge, którzy o Klinsmannie nie wspominają ani słowem?
Z całą pewnością nasz sposób postrzegania Klinsmanna jest różny. Nie widzę żadnego sensu w takich atakach, jak ostatnio miały miejsca na Uliego ze strony Jurgena. Uważam jednak, że nie ma sensu wykreślać go z historii FCBM. On jest częścią rozwoju. Trzeba wyciągnąć jasne wnioski: próbowaliśmy z nim czegoś nowego, czegoś całkiem innego. To z kolei nie udało się nam. Kropka.

REKLAMA

Klinsmann jest innego zdania. Co rusz próbuje nowe ataki.
On narusza porozumienie z umowy. W Bayernie nie wyciągamy brudów. Z całą pewnością obecna sytuacja doskwiera Uliemu i Kalle. Takie atakowanie pojedynczych osób jest zbędne. Myślę, że Bayern, jak zawsze z resztą, pokazał się jako wyrozumiały i wielki klub, tak więc nie wiem po co to robi.

Już same stwierdzenie, że manager, który współpracuje z trenerem bardzo blisko, powinien też zostać zwolniony jest utopijne…
Nie można tego zrozumieć, bo patrząc na historię , zakłócałoby to realia piłki. To jest żądanie, które nie ma żadnego pokrycia. Nie jest łatwo podążać tym tokiem myślenia razem z Klinsmannem.

Rok temu, gdy podsumowaliśmy rok 2008 mówił Pan, że „rozdział Klinsmann” może się dobrze skończyć. Czy dziś zmiemił Pan zdanie?
Tak, zmieniłem zdanie. W 2008 co prawda rundę jesienną zakończyliśmy całkiem dobrze, jednak trwał ciągły proces szukania, a nie jakiejkolwiek stabilizacji. To jest różnicą w stosunku do dziś. Jurgen bez przerwy chciał próbować, szukał czegoś. Louis van Gaal to jego przeciwieństwo. On od pierwszego dnia miał wizję, która starał się realizować. Taktyka była jasna. On szukał jedynie odpowiedniej formacji, bo kontuzje mocno ograniczyły możliwości ustawienia.

REKLAMA

Czy van Gaal musiał jednak poznać najpierw klub, otoczenie? Czy musiał zaakceptować jakieś szczegóły?
Trener zaczynający nową pracę jest niczym nauczyciel: on potrzebuje semestru, żeby poznać całą klasę. Trzeba przecież znaleźć podejście do każdego piłkarza. W pracy szkoleniowca ważny jest również aspekt pedagogiczny. Potrzebujesz tygodni, a nawet miesięcy, by poznać każdego indywidualnie. Gdy to się nam uda, to dopiero wtedy, można starać się, jak to Klinsmann ujął, polepszać każdego co dzień o trochę To jest najważniejszym zadaniem trenera. Klinsmann nie wytłumaczył tych słów, dlatego oberwał później za to.

To tak, jak Pan van Gaal, gdy powiedział, że jest arogancki. Czy myśli Pan, że tego żałuje?
Nie! W Bayernie nie jest problemem, gdy ktoś podchodzi do pracy pewien swego. Tak powinien funkcjonować każdy piłkarz grający w FCBM! Trzeba znać swoja wartość.

Jak daleko może zajść Bayern w rundzie wiosennej, gdy do formy wróci i Ribery i Robben? Może dojdą aż do Madrytu, na finał LM?
w pierwszych tygodniach potwornie się denerwowałem, gdy ktoś wypowiadał się, że nasza kadra nie jest wystarczająca, że mamy ściągnąć tego, czy tamtego. Poprzez problemy, powstałe na początku sezonu nie byliśmy w stanie sprawiedliwie ocenić kadrę. Jeśli mówimy o niemieckich realiach, to kadra lepsza niż nasza jest nierealna. Nawet międzynarodowo należymy do czołówki. Za dużo głupot mówiono o nas z zewnątrz.

Gdzie leżą granice tego zespołu? Czy Barcelona naprawdę gra jeszcze w całkiem innej klasie?
Gdy patrzy się na nasza kadrę meczową, widząc, kogo brakuje, to można tylko popaść w zachwyt. Jeśli wszystko pójdzie w miarę dobrze, tak jak podczas ostatnich tygodni, to można cieszyć się z piłki, którą nie da się właściwie lepiej rozegrać. Wtedy zobaczymy, jaka jest jakość naszej kadry. Z całą pewnością jesteśmy w stanie zgrać piłkę, która preferuje Barcelona: bezpośrednia, szybka w grze do przodu. Naszą kadrą można tak grać. Przecież sam tego pragniesz jako piłkarz. Jeśli wszystko układa się tak wspaniale jak w ostatnich tygodniach, to aż rwiesz się do gry.

Jak duże jest zagrożenie, że ten wyjątkowy w swej klasie piłkarz, Frank Ribery, zagra ostatnią rundę w FCBM?
Jakie zagrożenie? Przecież czegoś takiego nie ma. Oczywiście, że szkoda by było, jeśli by odszedł. Nie jest jednak zagrożeniem, jeśli piłkarz chce odejść, a klub jest w stanie zainkasować przez to niewiarygodną sumę. Za te pieniądze można kupić najwyższa jakość, ale oczywiście nie kogoś na miarę Riberyego. Nie można opłakiwać każdego piłkarza. Gdyby Bayern miał tak robić, to po odejściu Mullera, czy Beckenbauera by się już nie rozwijał.

 

Źródło:
kornkage

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...