Jan Schlaudraff (24) znów atakuje. Ostatnio przez pełne 90 minut zagrał wraz z drużyną amatorów. W związku z napiętą sytuacją personalną w FC Bayernie rola jaką będzie mógł odegrać Jan w ofensywnych poczynaniach drużyny może się okazać kluczową w planach trenera Ottmara Hitzfelda.
Wywiad gazety BILD z
piłkarzem
BILD: Czy występy w lidze regionalnej pomogły Panu?
Jan Schlaudraff: Czuję
się dobrze, Znów jestem w formie.
Gdzie znajduje się Pańskie miejsce w ataku Bayernu?
Obecnie pewni występu
są Klose i Toni – nie przez przypadek z resztą. Ostatnio trafił również Lukas
Podolski. Poza tym, on grał również w reprezentacji, w której mógł się wybić.
Moim celem jest, aby zaczął grać w Bundeslidze.
Gra w napadzie zbyt prosta nie będzie.
Nie jestem przecież
ustawiony tylko na grę w ataku, mogę zagrać również na pomocy.
W ten sposób stanie Pan się znów kandydatem do gry w reprezentacji. Czy
ma Pan jeszcze nadzieję na grę w ME ’08?
Obecnie Bayern to
najwyższy priorytet. Muszę się tu na dobre zadomowić. Przecież jedno jest
powiązane z drugim. Jeśli nie mogę się tutaj polecić, to będzie ciężko ponownie
wejść w kręg reprezentantów. Dlatego też liczę na występy w lidze, aby ponownie
wskoczyć do „pociągu na ME”.
Wypożyczenie nie jest tematem?
W tym momencie nie
jest to dla mnie tematem. Dopiero co przeprowadziłem się do Monachium, chcę się
tu przebić.
Tak jak przebił się Pański pseudonim „Schlange”(wąż)…
Zgadza się, nie ma
ksywki „Knochen”(kość). Koledzy z Monachium mówią na mnie Schlange. Tak przy
okazji wspomnę, że tę ksywkę „dał” mi Dieter Hecking, ponieważ wtedy w Aachen
powiedział, że mimo mojego wzrostu dobrze mogę się „wić” wokół przeciwników.
Na boisku te określenie można odebrać jako komplement, poza nim, jest to
bardziej obraźliwe.
Źródło: bild.de
Wierzysz w zwyciestwo Bayernu? Obstawiaj mecze i zarabiaj!
Komentarze