Biega i biega - ale ma do powiedzenia także słuszne słowa. Zé Roberto udzielił wywiadu dla TZ. Mówi w nim między innymi o meczu z Cottbus, obecnej sytuacji drużyny i o Martine Demichelisie.
Zé, w jakim stopniu stworzyłeś ten mecz?
Zé Roberto: W ogóle w żadnym.
73. minuty z Cottbus przeminęły bez śladu twojej obecności?
Zé Roberto: Tak. Także dlatego, że mieliśmy zwycięstwo 3:1 w kieszeni. Pomimo, że trafialiśmy, mieliśmy posiadanie piłki rzędu 60%. Nie martwiłem się.
Przeciwko Bochum i w Gladbach cała drużyna właśnie tak myślała. Także dlatego Bayern stracił cztery punkty i ciągle plasuję się za Hoffenheim.
Zé Roberto: To już przeszłość. Wtedy byliśmy rzeczywiście zbyt pewni i nie zrobiliśmy już nic więcej dla meczu. Przeciwko Cottbus mogliśmy też strzelić więcej goli. Jednak nie wdepnęliśmy nogą gazu. Weźmiemy się jeszcze za Hoffenheim.
Kiedy?
Zé Roberto: Musimy wygrać następnych 5. meczy. Po prostu - musimy. Musimy być liderem tabeli. To jest nasz obowiązek jako zawodników Bayernu. My potrzebujemy zwycięstw! Przeciwko Bayerowi Leverkusen, Hoffenheim, Stuttgartowi w Bundeslidze i w dwóch meczach w Lidze Mistrzów musimy dać z siebie wszystko. Rzecz najważniejsza: kwalifikujemy się przedwcześnie. A potem już tylko przyjemność...
Co proszę?
Zé Roberto: Potem już dla innych będzie niepojęcie cieżko strącić nas ze szczytu. Tutaj w Bayernie przeżyłem to wielokrotnie. Powoli, bardzo powoli, ale pewnie i stale wspinając się do miejsca pierwszego.
Czy jesteś krytyczny co do meczu z Cottbus?
Zé Roberto: Nie. To definitywnie był prawdziwy Bayern. Naturalnie nie każdy mecz jest optymalny. Ale teraz wygraliśmy: jasno, wyraźnie i piłkarsko bez zarzutu. Cottbus jest wprawdzie ostatni, ale ma naprawdę dobrych zawodników - szybkich napastników i nie tylko defensywnie myślących ludzi. Tak lekko znowu nie było strzelić 4 goli. I tym piękniej, że Leverkusen straciło punkty.
Czy Klinsi był szczególnie zadowolony czy powiedział coś szczególnego drużynie w szatni?
Zé Roberto: Pogratulował nam. Nie za dużo i nie za mało. To nie jest konieczne po zwycięstwie z Energie.
Piękny był także gest Martina Demichelisa po trafieniu.
Zé Roberto: Tak, on oczekuje dziecka i strasznie się cieszy. Potrafię to zrozumieć. To że strzelił bardzo mnie ucieszyło.
Mieć Maradonę jako trenera reprezentacji, czy to wywiera wpływ?
Zé Roberto: Prawdopodobnie tak. Tak by było, gdyby Pelé został trenerem Brazyli albo Beckenbauer Niemiec. Zdaje się, że to mu dobrze zrobi.
źródło: tz-online.de
Komentarze