Po zmianie na pozycji pierwszego bramkarza w drużynie Bayernu Monachium, Louis van Gaal znalazł się w ogniu krytyki. Nie chodziło tu bynajmniej o sam fakt postawienia na młodego Thomasa Krafta, ale o sposób, w jaki Holender to zrobił. Trener Bayernu nie skonsultował tej decyzji z nikim i nie poinformował odpowiednio wcześniej nawet Christiana Nerlingera.
O ile Louis zawsze może puszczać uwagi pod swoim adresem mimo uszu, to krytyka ze strony Uliego Hoeneßa nie mogła przejść bez żadnej odpowiedzi. Z wywiadu udzielonego dla Suddeutsche Zeitung możemy się dowiedzieć, że prezydent FCBM uważa go za człowieka upartego. Tym samym została złamana obietnica, którą Uli złożył w listopadzie, po ostatniej kłótni - nigdy więcej nie mówić o trenerze.
"Zawsze można spodziewać się niespodzianek" - wyjaśniał Hoeneß - "Ale van Gaal to van Gaal i powinniśmy to wiedzieć, kiedy go zatrudnialiśmy".
Po meczu z Kaiserslautern, van Gaal odniósł się do słów swojego zwierzchnika.
"Wspólnie doszliśmy do porozumienia, że cała krytyka zostaje w murach siedziby Bayernu" - powiedział Holender - "Ja trzymam się tego, on nie. Ale to on jest prezydentem".
"On jest legendą tego klubu, a ja nie będę odszczekiwał się legendzie".
Wbrew pozorom Louis wcale nie był w złym nastroju.
"Pewnie, że jestem szczęśliwy. To fantastyczne, kiedy wygrywasz 5:1 w meczu Bundesligi".
"Teraz jesteśmy na trzecim miejscu, ale wciąż mamy wiele do zrobienia i wiele do wygrania".
Komentarze