DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Dopełnić formalności: Bayern jedzie do Londynu

fot. Photogenica

Po kilku tygodniach przerwy powraca Bayern Monachium i Liga Mistrzów! Już jutro podopieczni Carlo Ancelottiego zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z Arsenalem Londyn.

Stawką nadchodzącego pojedynku na mieszczącym 59,962 widzów Emirates Stadium będzie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu na Allianz Arenie "Bawarczycy" rozbili Arsenal Londyn 5:1 i zapewnili sobie sporą zaliczkę przed rewanżem.

REKLAMA

Choć "Kanonierzy" przegrali w ostatnim pojedynku ligowym z Liverpoolem 3:1, to ekipy prowadzonej przez Arsene'a Wengera nie można lekceważyć − zwłaszcza, że europejskie rozgrywki rządzą się swoimi prawami, zaś historia futbolu nie raz zaskakiwała i płatała figle.

Dla mistrzów Niemiec, którzy mają już za sobą okres słabej gry, mecz w stolicy Anglii będzie okazją na udowodnienie, że ostatnie wyniki to nie przypadek, zaś drużyna jest gotowa na powtórzenie sukcesu z 2013 roku, kiedy to pod wodzą "Don Juppa" monachijczycy sięgnęli po historyczny tryplet.

REKLAMA

Arsenal nadal rozczarowuje

Od końca stycznia podopieczni Arsene'a Wengera mają spore problemy z "wstrzeleniem się" w formę. Ostatnie sześć spotkań klubu Mesuta Oezila to cztery porażki oraz zaledwie dwa zwycięstwa, co jest najgorszym bilansem "Kanonierów" w tym sezonie.

W swoim ostatnim pojedynku ligowym Arsenal przegrał w wyjazdowym spotkaniu z Liverpoolem prowadzonym przez doskonale nam znanego Juergena Kloppa. Anglicy po raz kolejny zaprezentowali ogólną bezradność, czego efektem była porażka z "The Reds" 3:1. Jedyną bramkę dla AFC zdobył Danny Welbeck.

Kanonierzy" potrzebują niemal cudu, aby awansować do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów. Co prawda wystarczą cztery gole, lecz naturalnie tylko w przypadku, kiedy Bayern nie znajdzie drogi do bramki rywala, co jednak wydaje się mało prawdopodobne patrząc na ostatnie wyniki i grę "Bawarczyków".

REKLAMA

− Jesteśmy bardzo rozczarowani tym w jaki sposób potoczyły się losy spotkania. Po tak ciężkich tygodniach jakie mamy za sobą, nasz zespół powinien wyjść na boisko zmotywowany i być gotowym od samego początku − powiedział po porażce z Liverpoolem Hector Bellerin.

Bayern zaczyna sezon!

Jakież to szczęście rysuje się na twarzach kibiców "Dumy Bawarii", kiedy spojrzy się na ostatnie wyniki i grę naszych pupili na wszystkich trzech frontach. Choć warto pamiętać, że jeszcze przed pierwszym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów wielu z nas było zaniepokojonych stylem prezentowanym przez klub ze stolicy Bawarii.

Bez dwóch zdań Arsenal to bardzo niewygodny i niebezpieczny rywal. Ponadto ogromną przewagą angielskiego zespołu będzie gra na własnym podwórku. Jednakże jeśli Bayern zagra w takim stylu jak w poprzedniej kolejce Bundesligi, to awans do grona najlepszej ósemki nie powinien być raczej problemem.

W ubiegłą sobotę podopieczni Carlo Ancelottiego stanęli przed szansą powiększenia swojej przewagi nad RB Lipsk, który sensacyjnie zremisował na bawarskim terenie z Augsburgiem. Jednak żeby do tego doszło piłkarze FCB musieli odnieść zwycięstwo na bardzo trudnym terenie w Kolonii. Bayern nie pozostawił swoim rywalom żadnych złudzeń i gładko ograł ich 3:0.

REKLAMA

− To było ważne zwycięstwo. Zagraliśmy dziś dobrze. Musimy grać tak dalej. To był ciężki mecz, ale zaczęliśmy dobrze od samego początku. 3:0 w Kolonii jest super. Mamy świetną drużynę, która rozgrywka równie dobry sezon. To bardzo ważne przed wtorkowym pojedynkiem z Arsenalem powiedział po meczu Franck Ribery.

Porażka, która rozbiła Arsenal

Po raz ostatni obie drużyny miały okazje mierzyć się ze sobą 15 lutego. Był to oczywiście pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym zawodnicy "Gwiazdy Południa" rozbili "Kanonierów" 5:1. Echa tej pamiętnej porażki na Allianz Arenie są widoczne do dnia dzisiejszego, gdyż zarówno piłkarze jak i trener AFC spotykają się z krytyką.

Pierwsza połowa szlagierowej potyczki w Monachium zakończyła się remisem 1:1, choć wynik mógł być zgoła inakszy. Prawdziwą kanonadę strzelecką mogliśmy oglądać w drugiej części spotkania w której monachijczycy zdobyli aż 4 bramki!

Bramki dla zawodników "Dumy Bawarii" zdobywali kolejno Arjen Robben, Robert Lewandowski, Thiago, ponownie Hiszpan oraz Thomas Mueller, który wchodząc w 86. minucie potrzebował jedynie dwóch minut, aby się przełamać i zdobyć bramkę na 5-1.

Po meczu oberwało się nie tylko zawodnikom, ale i Wengerowi, któremu zarzucano między innymi brak pomysłu na grę czy powtarzalność schematów. Co więcej ogromna fala krytyki spadła na piłkarzy, zaś kibice mając już dość upodleń i upokorzeń w Lidze Mistrzów czy na krajowym podwórku zaczęli sprzedawać swoje bilety czy nawet nawoływać do organizacji marszów protestacyjnych.

Michał Krzeszowski dla DieRoten.pl

Z wielką przyjemnością zapraszam Was również do zapoznania się z opinią i komentarzem Michała Krzeszowskiego, który na codzień pisze dla serwisu iGol.pl oraz pracuje dla Radio Gol.

− Po pierwszym spotkaniu w Monachium, patrząc na sam wynik, jasno można powiedzieć, że Bayern przylatuje do Londynu po przepustkę z napisem „ćwierćfinał Ligi Mistrzów”. 5:1 jest wynikiem nie do odrobienia. Arsene Wenger musi mieć jakiś szalony plan na rewanż, bo jeżeli ktoś jeszcze wierzy w odrobienie strat z Monachium to musi być szaleńcem.

Jeżeli jednak spojrzymy tylko na pierwszą połowę z meczu na Allianz Arenie, to wypada nam inaczej ocenić Arsenal. Bardzo dobrze grali w defensywie, gdzie wyłączyli zupełnie z gry Roberta Lewandowskiego. Nie dawali „Bawarczykom” pograć w obrębie własnego pola karnego, a tworzyli też groźne kontry.

Przy wyniki 1:1 Anglicy odważyli się na więcej z przodu i gdyby nie interwencje Manuela Neuera to być może Arsenal schodziłby na przerwę z wynikiem 3:1. Ta cała solidność i koncentracja „Kanonierów” uleciała razem z zejściem Laurenta Koscielnego. Wypadła jedna zębatka i cała machina stanęła, a Bayern wykonał egzekucję.

Teraz w Londynie „Bawarczycy” muszą po prostu grać swoje. Przetrzymywać piłkę jak najdłużej i kontrolować na spokojnie przebieg gry. Jeżeli faktycznie Wenger ma jakiś plan na cudowny awans do ćwierćfinału, to poznamy go w pierwszym kwadransie gry. Arsenal musi szybko strzelić gola, żeby móc chociaż zacząć marzyć o awansie.

Jednocześnie jak Bayern strzeli szybko gola to będzie to koniec dwumeczu i jakichkolwiek nadziei Anglików. Dla samych piłkarzy „Kanonierów” porażka w Monachium była dużą ujmą na honorze i za wszelką cenę będą próbowali zmazać ją w Londynie.

Rywalizacja, która zaczęła się 17 lat temu

Jutrzejsza potyczka Bayernu z Arsenalem będzie ich 12. spotkaniem w historii. Bilans przemawia na korzyść klubu ze stolicy Bawarii, jednakże "Kanonierzy" już nie raz pokazywali w pojedynkach z niemieckimi zespołami w Europie, że są bardzo groźnym rywalem.

Pierwsze spotkanie między FCB a AFC miało miejsce 5 grudnia 2000 roku. Choć prowadzony w tamtym okresie przez Ottmara Hitzfelda Bayern przegrywał 2:0, to ostatecznie pojedynek zakończył się remisem 2:2. Bramka Scholla do dziś dzień jest ceniona oraz wspominana. To właśnie w tym sezonie monachijczycy sięgnęli po najważniejsze trofeum. Po więcej na ten temat zapraszam tutaj.

 

Mimo wszystko na angielskiej ziemi "Die Roten" radzą sobie nieco gorzej − do tej pory rozegrano pięć spotkań w Londynie, zaś bilans jest wyrównany, gdyż mowa o 2 zwycięstwach FCB, remisie oraz dwóch porażkach. Ogółem monachijczycy wygrali 6 razy, dwukrotnie remisowali oraz trzy razy godzili się z porażką. Po raz ostatni "Kanonierzy" ograli FCB 20 października 2015 roku, kiedy to londyńczycy wygrali 2:0.

Potyczki tych dwóch zespołów to nie tylko gwarancja emocji, wielkiego widowiska czy trzęsienia ziemi, ale przede wszystkim grad bramek − w dotychczasowej rywalizacji padło ich już 34 z czego 22 z nich zdobyli "Bawarczycy".

Ostatnie 6 spotkań:

15 luty 2017

Bayern 5:1 Arsenal

4 listopad 2015

Bayern 5:1 Arsenal

20 październik 2015

Arsenal 2:0 Bayern

11 marzec 2014

Bayern *1:1 Arsenal

19 luty 2014

Arsenal 0:2 Bayern

13 marzec 2013

Bayern *0:2 Arsenal

Grek poprowadzi zawody w Londynie

Arbitrem nadchodzącego wielkimi krokami spotkania będzie doświadczony grecki arbiter − Anastasios Sidiropoulos, który w całej swojej dotychczasowej karierze ani razu nie miał możliwości sędziowania meczu z udziałem "Dumy Bawarii".

Jako ciekawostkę warto nadmienić, iż 38-latek został arbitrem FIFA w 2011 roku. Sędziujący na co dzień mecze w rodzimej Superleague może pochwalić się bogatym doświadczeniem na arenie międzynarodowej.

Dla Sidiropoulosa Bayern Monachium nie jest pierwszą drużyną z Niemiec, którą spotyka w europejskich rozgrywkach − kilka miesięcy temu w starciu fazy grupowej prowadził potyczkę Celticu Glasgow z Borussią Moenchengladbach.

Jego asystentami będą inni greccy sędziowie − Efthimiadis oraz Kostaras. Z kolei na sędziów liniowych wyznaczono dwójkę Kalogeropoulos i Aretopoulos. Czwartym oficjalnym arbitrem, który został wyznaczony na szlagierowy hit w Londynie jest Dimitriadis.

Rafinha za Lahma

Jak zwykle wyjściowa jedenastka owiana jest wielką tajemnicą, ale jednego czego możemy się spodziewać się jest ustawienie 4-2-3-1, które Carlo Ancelotti używa już od dłuższego czasu.

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej włoski trener "Gwiazdy Południa" potwierdził, że w miejsce zawieszonego za żółte kartki Philippa Lahma wystąpi Rafinha, który obecnie prezentuje bardzo wysoką formę i jest pewnym punktem drużyny ze stolicy Bawarii.

  

− Kimmich jest opcją na prawą obronę, ale jutro zagra Rafinha. Jest w dobrej formie. Poza Lahmem i Boatengiem wszyscy są gotowi do gry. To ważny mecz, mamy przewagę. Chcemy pokazać się z dobrej strony. Arsenal będzie atakował, więc musimy być ostrożni powiedział Carlo Ancelotti.

Wbrew wcześniejszym obawom od samego początku zagra również Manuel Neuer, którego występ stał pod znakiem zapytania w związku z doniesieniami niemieckiej prasy. Do wyjściowej jedenastki powinien natomiast powrócić Franck Ribery oraz Arjen Robben, którzy w ostatnim pojedynku ligowym zaczęli na ławce.

Garść ciekawostek:

− Średnia bramek zdobywanych w 5 ostatnich spotkaniach Arsenalu Londyn wynosi co najmniej 2.5.
− Arsene Wenger musi sobie radzić bez takich zawodników jak Santi Cazorla, Mohamed Elneny oraz Mesut Oezil.
− Bayern nie doznał jeszcze w 2017 roku porażki, podczas gdy Arsenal schodził z boiska w roli pokonanego już czterokrotnie.
− Jeśli Bayern awansuje jutrzejszego dnia do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów, to dla Ancelottiego będzie 11 awans do ćwierćfinałów LM.
− Najlepszy strzelec Bayernu w tej edycji Ligi Mistrzów, Robert Lewandowski ma na swoim koncie 6 trafień.
− W historii spotkań z Arsenalem Bayern Monachium wygrał 50% wszystkich meczów.
− Faworytem bukmacherów jest Bayern, zaś średni kurs na ich zwycięstwo wynosi 2,05.
− Po raz ostatni Arsenal pokonał Bayern 20 października 2015 roku na Emirates Stadium (padł wtedy wynik 2:0 na korzyść londyńczyków).
− Carlo Ancelotti nie będzie mógł skorzystać z usług Philippa Lahma (zawieszenie) oraz Jerome'a Boatenga.
− Na 6 ostatnich pojedynków z Arsenalem Bayern wygrał 3 razy, dwukrotnie przegrywał oraz raz remisował.
− Do tej pory Bayern mierzył się z angielskimi zespołami 50 razy (20 zwycięstw, 14 porażek i 16 remisów).
− Mesut Oezil, którego zabraknie w jutrzejszym spotkaniu ma na swoim koncie najwięcej bramek spośród wszystkich zawodników AFC (4).
− W ostatnich dwóch spotkaniach z Arsenalem, piłkarze Bayernu zdobyli 10 bramek i stracili zaledwie 2.
− Po raz ostatni Bayern zwyciężył w wyjazdowym spotkaniu fazy pucharowej w sezonie 2013/14, kiedy to ograł… Arsenal Londyn 2:0.
− W drużynie prowadzonej przez Arsene'a Wengera gra obecnie trzech Niemców: Shkodran Mustafi, Mesut Oezil oraz Per Mertesacker.
− Thomas Mueller w 7 ostatnich spotkaniach przeciwko „Kanonierom” zdobył łącznie 5 bramek.
− W swoim ostatnim meczu ligowym Arsenal uległ na wyjeździe z Liverpoolem 3:1.
− Po raz pierwszy obie ekipy spotkały się ze sobą 5 grudnia 2000 roku w fazie grupowej LM (remis 2:2).
− Mistrzowie Niemiec staną przed szansą awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po raz szósty z rzędu (ogółem 16 razy).

Stach Gabriel

Źródło: Własne
GabrielStach

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...