DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Bayern rozbił Benfikę 5:1! Awans zapewniony!

fot.

Bayern Monachium ma już za sobą dwudziesty oficjalny mecz w ramach nowego sezonu. Tym razem podopiecznym Niko Kovaca przyszło się mierzyć w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Dziś późnym wieczorem podopieczni Niko Kovaca mierzyli się w pojedynku piątej kolejki fazy grupowej elitarnych rozgrywek Ligi Mistrzów z klubem ze stolicy Portugalii, czyli Benfiką. Tym razem o grze "Bawarczyków" możemy powiedzieć bardzo wiele dobrego.

REKLAMA

Ostatecznie zawody na Allianz Arenie w Monachium zakończyły się pogromem 5:1, zaś bramki dla FCB zdobywali kolejno Arjen Robben (dwukrotnie), Robert Lewandowski (również dwukrotnie) oraz Franck Ribery, który na bramkę w LM czekał od ponad trzech lat.

Wyróżnić można niemalże każdego zawodnika, ale po raz kolejny ogromną klasę pokazał nasz rodak. Co więcej 30-letni snajper "Gwiazdy Południa" strzelając kolejno 50. i 51. gola w tych jakże elitarnych rozgrywkach awansował na szóste miejsce w klasyfikacji strzeleckiej wszech czasów Ligi Mistrzów!

Angielskie tygodnie nie mają końca. Ekipa rekordowego mistrza Niemiec do następnego spotkania będzie miał dokładnie cztery dni na przygotowania, albowiem w najbliższą sobotę Bayern zagra na wyjeździe z Werderem Bremą w ramach trzynastej kolejki niemieckiej Bundesligi.

Zmiany w wyjściowej jedenastce

Tym razem w porównaniu do ostatniego meczu ligowego, w którym przypomnijmy piłkarze "Dumy Bawarii" w kompromitującym stylu zremisowali 3:3, po bramkach Niklasa Suele oraz Thomasa Muellera (dwukrotnie), chorwacki szkoleniowiec zdecydował się dokonać łącznie dwóch zmian.

REKLAMA

Niko Kovac miał dziś niemały orzech do zgryzienia, albowiem poza kadrą meczową znalazło się aż sześciu piłkarzy pierwszego składu. Mowa rzecz jasna o takich graczach jak Kingsley Coman (zerwanie więzozrostu) oraz Corentin Tolisso (zerwane więzadło krzyżowe w kolanie), Thiago (zerwanie więzadła zewnętrznego w stawie skokowym) oraz James Rodriguez (kontuzja kolana).

Co więcej urazu przywodziciela nie wyleczył na czas Serge Gnabry. Na domiar wszystkiego zatrucie pokarmowe sprawiło, że Mats Hummels również nie mógł zagrać przeciwko lizbończykom. Spełniły się także wcześniejsze zapowiedzi "Kickera" Joshua Kimmich od początku zagra na "6". Na ławce z kolei znalazło się kilku juniorów.

Drużyna rekordowego mistrza Niemiec rozpoczęła więc dzisiejsze zawody na Allianz Arenie w następującym ustawieniu: Manuel Neuer w bramce, David Alaba, Jerome Boateng, Niklas Suele oraz Rafinha w obronie. W pomocy mogliśmy oglądać takich zawodników jak Arjen Robben, Franck Ribery, Leon Goretzka, Thomas Mueller oraz Joshua Kimmich.

REKLAMA

Funkcję wysuniętego napastnika, jak to zwykle ma miejsce pełnił nie kto inny, a nasz najlepszy snajper, czyli Robert Lewandowski. Na ławce rezerwowych zasiedli: Sven Ulreich, Lars Lukas Mai, Jonathan Meier, Meritan Shabani, Woo-Yeong Jeong, Renato Sanches, Javi Martinez oraz Sandro Wagner.

Bayern deklasuje rywali

Bayern Monachium tuż po pierwszym gwizdku błyskawicznie ruszył do ataku. W drugiej minucie w dobrej sytuacji znalazł się Arjen Robben, ale holenderski skrzydłowy zmarnował okazję. Z minuty na minutę monachijczycy budowali swoją przewagę, zaś na efekty tej gry przyszło nam czekać do 12. minuty.

Robben w swoim stylu mocnym uderzeniem skierował piłkę na dalszy słupek − Vlachodimos był bez szans i skapitulował po raz pierwszy. Zdobyta bramka podziałała motywująco na monachijczyków, którzy coraz łatwiej podchodzili pod bramkę swoich rywali.

W 23. minucie groźną kontrę przeprowadzili goście z Lizbony, ale w porę interweniował Manuel Neuer. Chwilę później genialnym uderzeniem z dystansu popisał się Lewandowski, ale golkiper Benfiki końcówkami palców wybił piłkę na rzut rożny. Napory "Bawarczyków" w końcu przyniosły efekt po raz drugi − na piętnaście minut przed końcem pierwszej połowy ponownie do bramki trafił Robben.

Holender podobnie jak przy pierwszej bramce złamał linię do środka i uderzeniem z lewej stopy pewnie pokonał bramkarza gości. Prowadzenie 2:0 nie wystarczyło mistrzom Niemiec, którzy idąc za ciosem zdobyli trzeciego gola. Tym razem na listę strzelców wpisywał się nasz rodak − Robert Lewandowski.

REKLAMA

Dla Polaka było to przypomnijmy jubileuszowe, bo 50. trafienie w karierze w rozgrywkach Ligi Mistrzów. 30-latek wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego, wyskoczył wysoko i wygrał pojedynek z obrońcami portugalskiego klubu. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i obie ekipy udały się na przerwę.

Mistrzowie Niemiec nie zwalniają!

Na drugą część spotkania Bayern wyszedł w niezmieniony ustawieniu, podczas gdy Rui Vitoria ściągnął Pizzi'ego i wpuścił na boisko Gedsona. Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej połowy mogliśmy się przekonać, że Portugalczyk miał nosa co do zmiany − 19-latek wykorzystał chwilę gapiostwa defensywy FCB i pewnym uderzeniem pokonał Neuera.

Zawodnicy "Dumy Bawarii" błyskawicznie otrząsnęli się z letargu i odpowiedzieli bramką na 4:1. Strzelcem bramki po raz drugi w tym spotkaniu okazał się Robert Lewandowski, który podobnie jak przy pierwszej okazji uderzeniem z główki skierował futbolówkę do siatki Vlachodimosa.

Kilka minut później Benfika próbowała zagrozić bramce Neuera, ale 32-latek pewnie interweniował przy uderzeniu Jonasa. Mimo wysokiego prowadzenia "Bawarczycy" nie odpuszczali i nadal atakowali lizbończyków. W międzyczasie Niko Kovac dokonywał kolejnych zmian. Na czternaście minut przed końcem spotkania na 5:1 podwyższył Franck Ribery.

Jako ciekawostkę można zaznaczyć, że Francuz na bramkę w Lidze Mistrzów czekał ponad trzy lata − ostatnim razem nastąpiło to w marcu 2015 roku w pojedynku z Szachtarem. Pełni skupieni monachijczycy kontynuowali swoje ataki, zaś w 81. minucie debiut w pierwszym zespole zaliczył 19-letni Jeong.

Mimo kilku dalszych prób wynik nie uległ już zmianie i Bayern rozbił na własnym podwórku Benfikę 5:1. Tym samym monachijczycy zapewnili sobie awans do fazy pucharowej tych rozgrywek. Do akcji FCB wraca już w najbliższą sobotę, kiedy to przyjdzie im się zmierzyć z Werderem Bremą w lidze.

Źródło: Własne
GabrielStach

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...