Bayern Monachium ma już za sobą czterdziesty oficjalny mecz o stawkę w sezonie 2020/21. Tym razem drużynie prowadzonej przez Hansiego Flicka przyszło mierzyć się w rozgrywkach rodzimej Bundesligi.
Dosłownie przed chwilą dobiegł końca pojedynek, w którym podopieczni Hansiego Flicka w ramach 26. kolejki niemieckiej Bundesligi podejmowali na własnym terenie w Monachium ekipę VfB Stuttgart. Dla FCB był to zarazem czterdziesty oficjalny mecz od początku kampanii 20/21.
Koniec końców „Derby Południa” na Allianz Arenie zakończyły się w pełni zasłużonym zwycięstwem gospodarzy 4:0. Jeśli mowa o bramkach dla FCB, to na listę strzelców wpisywali się kolejno Serge Gnabry oraz Robert Lewandowski, który skompletował hat-tricka.
Warto nadmienić, iż od 12. minuty mistrzowie Niemiec grali w dziesiątkę, po tym jak czerwoną kartkę ujrzał Alphonso Davies. Wówczas w przeciągu zaledwie 27 minut „Bawarczycy” strzelili swoim rywalom ze Szwabii aż 4 bramki! Obecnie Bayern prowadzi w tabeli ligowej z 4 oczkami przewagi nad RB Lipsk.
Dla monachijczyków był to zarazem ostatni mecz przed czwartą w tym sezonie przerwą reprezentacyjną. Zespół „Dumy Bawarii” powraca do akcji dopiero 3 kwietnia w sobotę, kiedy to czeka nas absolutnie szlagierowy pojedynek z RB Lipsk − początek boju na Red Bull Arenie dokładnie o 18:30.
Neuer wraca do bramki!
Mając na uwadze spotkanie sprzed kilku dni, kiedy to mistrzowie Niemiec w ramach rewanżowego starcia 1/8 finału Ligi Mistrzów pokonali na własnym podwórku Lazio Rzym 2:1 (po bramkach takich graczy jak Robert Lewandowski oraz Eric Maxim Choupo-Moting), trener Flick zdecydował się na trzy zmiany.
Poza szeroką kadrą na dzisiejsze zawody na Allianz Arenie znalazło się dokładnie czterech piłkarzy pierwszego składu. Jak już wiemy od połowy grudnia niezdolny do gry jest Tanguy Nianzou, który według wypowiedzi opiekuna bawarskiego klubu ma wrócić na początku kwietnia.
Ponadto listę nieobecnych uzupełniają Corentin Tolisso (zerwane ścięgno), Douglas Costa (kontuzja stopy) oraz Joshua Kimmich, który to z kolei boryka się z grypą. Do wyjściowej XI powrócił natomiast Manuel Neuer, który ominął mecz z rzymianami z racji przeziębienia.
Unsere Aufstellung für #FCBVfB! ???? #packmas pic.twitter.com/8zwbamqHUK
REKLAMA— ???????????? FC Bayern ???????????? (@FCBayern) March 20, 2021
Tym samym mając na uwadze taką, a nie inną sytuację kadrową, monachijczycy dzisiejsze zawody na stadionie w stolicy Bawarii rozpoczęli w następującym ustawieniu: Manuel Neuer w bramce, Benjamin Pavard, Niklas Suele, Jerome Boateng oraz Alphonso Davies w obronie. Duet środkowych pomocników tworzyli David Alaba oraz Leon Goretzka.
Na skrzydłach zagrali z kolei Serge Gnabry i Leroy Sane. Podczas gdy funkcję napastnika tradycyjnie pełnił Robert Lewandowski, to za jego plecami wystąpił Thomas Mueller. Na ławce zasiedli: Alexander Nuebel, Lucas Hernandez, Bouna Sarr, Kingsley Coman, Jamal Musiala, Javi Martinez, Marc Roca, Tiago Dantas oraz Eric Maxim Choupo-Moting.
Czerwona kartka niczym płachta na byka
Mecz w Monachium zaczął się dość zaskakująco, albowiem to piłkarze VfB Stuttgart od samego początku nadawali tempo gry i narzucili swój styl gry monachijczykom, którzy momentami nie schodzili z własnej połowy. Na domiar wszystkiego w 12. minucie czerwoną kartkę ujrzał Alphonso Davies, po tym jak zainterweniował system VAR.
Niemniej jednak to, co wydarzyło się po tej sytuacji, przeszło wszelkie granice. Raptem pięć minut później Gnabry idealnym podaniem obsłużył Roberta Lewandowskiego, który bez najmniejszych problemów wpakował piłkę do siatki, dając FCB prowadzenie w derbowym pojedynku.
Zdobyty gol jeszcze bardziej zmotywował gospodarzy, którzy absolutnie zdominowali swoich rywali i przejęli kontrolę nad spotkaniem. Co więcej w 22. minucie podopieczni Hansiego Flicka popisali się znakomitą akcją − Mueller, Sane i Gnabry rozklepali obronę stuttgartczyków, którzy zostali wryci w murawę, zaś trafieniem na 2:0 popisał się Gnabry.
Ofensywa mistrzów Niemiec trwała w najlepsze! Kilkadziesiąt sekund później Mueller dograł długą piłkę w pole karne, do której poszybował Lewandowski. Polak z mistrzowską precyzją wpakował piłkę do siatki, pozostawiając Kobela bez jakichkolwiek szans na obronę.
Prowadzenie 3:0 nieco uspokoiło zapędy „Bawarczyków”, jednakże Ci nie zamierzali zadowalać się tylko 3 golami. Na sześć minut przed końcem pierwszej połowy hat-tricka skompletował Lewandowski. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i obie strony udały się na przerwę. Któż by pomyślał, że czerwona kartka Daviesa podziała niczym płachta na byka na gospodarzy.
Spokojna gra i kontrola
Na drugą część meczu na Allianz Arenie Bayern wyszedł w niezmienionym składzie, podczas gdy Matarazzo zdecydował się na dwie zmiany − Foerster i Gonzalez zmienili Ahamadę i Sosę. Podobnie jak miało to miejsce na początku pierwszej połowy, goście ze Stuttgartu zaczęli bardzo odważnie i próbowali zagrozić bramce strzeżonej przez Neuera.
Po kilku minutach gospodarze odzyskali jednak kontrolę i zaczęli grać „swoje”. Po godzinie gry na murawie zameldował się z kolei Coman, który wniósł sporo ożywienia na lewym boku. W 63. minucie powinno być 5:0, ale tym razem Lewandowski nie wykorzystał świetnej okazji i uderzył nad poprzeczką.
Goście nie zamierzali jednak tylko stać bezczynnie i przyglądać się grze FCB − kiedy tylko nadarzała się okazja, to VfB ruszało z atakiem, jednakże defensywa bawarskiego klubu wzorowo wypełniała swoje obowiązki. W 74. minucie bliski szczęścia był Leroy Sane, ale Niemiec został w porę uprzedzony przez defensora gości.
Na jedenaście minut przed końcem spotkania świetną akcję wypracował sobie Choupo-Moting, ale Kameruńczyk uderzył nad poprzeczką. Jakiś czas później gola na 5:0 mógł strzelić Goretzka, ale Niemiec nieznacznie się pomylił. W końcówce byliśmy jeszcze świadkami 2-3 okazji, ale ostatecznie wynik nie uległ zmianie i Bayern zasłużenie wygrał 4:0.
Dla klubu ze stolicy Bawarii był to ostatni mecz w tym miesiącu. Co więcej lada moment piłkarze rozjadą się w różne zakątki świata, albowiem czeka nas czwarta w tym sezonie przerwa reprezentacyjna. Bayern do akcji powróci 4 kwietnia, kiedy to o 18:30 na Red Bull Arenie w Lipsku zagra z miejscowym RBL.
Komentarze