W ramach letniego okienka transferowego, Bayern Monachium zdecydował się dokonać kilku interesujących ruchów transferowych.
Mowa przede wszystkim o ściągnięciu na Allianz Arenę defensora Kim Min-jae, który został wybrany najlepszym obrońcą minionego sezonu włoskiej Serie A. Przypominamy, że Bayern zapłacił za byłego gracza Napoli około 45-50 milionów euro (tyle też wynosiła klauzula odejścia w jego umowie).
Z kolei w najnowszym wydaniu klubowego magazynu „51”, Koreańczyk udzielił obszernego wywiadu, w którym to poruszył kwestie związane nie tylko z grą dla FCB, ale i również swoją przeszłością, czy też fascynacją światem piłki nożnej.
− Dorastałem w Tongyeong, mieście portowym z około 140 000 mieszkańców na południowym wybrzeżu Korei Południowej, około trzech godzin jazdy od stolicy Seulu. W pobliżu Tongyeong znajduje się nawet niemiecka wioska Dogil Maeul, w której odbywa się Oktoberfest. Niestety, jeszcze tam nie byłem, ale chciałbym pojechać pewnego dnia. Tongyeong leży nad morzem, a morze zawsze było ważną częścią mojego życia i mojej rodziny – powiedział Min-jae.
− Byłem zafascynowany piłką bardzo wcześnie. Muszę powiedzieć, że zawsze byłem dzieckiem, które chciało się ruszać. Nie lubiłem siedzieć w domu - a piłka , ze swoją wysoką intensywnością, pojawiła się we właściwym czasie – dodał.
− Najpierw byłem napastnikiem, a kiedy miałem 12 lub 13 lat, odkryłem, że jeszcze bardziej lubię wygrywać piłki i pomagać mojej drużynie w obronie. Lubiłem dawać z siebie wszystko na boisku przez cały czas. Pewnego dnia poprosiłem rodziców o pozwolenie na grę w piłkę – mówił dalej.
REKLAMA
− Oboje są bardzo wysportowani, nie mieli nic przeciwko. Może na początku nie byłem za dobry, ale bardzo się starałem. Zawsze chciałem spełnić swoje marzenie i dziś jestem bardzo szczęśliwy, że moja podróż doprowadziła mnie do Bayernu przez Chiny, Turcję i Neapol – podsumował Kim Min-jae.
Nieco później zaprezentujemy Wam pozostałe fragmenty z wywiadu Kim Min-jae dla klubowego magazynu „51”, jako iż jest on bardzo obszerny. Prosimy więc o cierpliwość.
Komentarze