DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Nowa dziewiątka Bayernu, czyli Harry CAN(e)

fot. [email protected]/Photogenica

12 sierpnia dobiegła końca wielotygodniowa saga transferowa z udziałem Harry'ego Kane'a, który ostatecznie przeniósł się do pierwszego zespołu Bayernu Monachium.

Z okazji tego transferu, jeden z naszych użytkowników i wieloletnich fanów Bayernu Alfik91 aka AllFick, postanowił napisać tekst poświęcoeny nowemu napastnikowi rekordowego mistrza Niemiec. Serdecznie zapraszamy wszystkich do tej lektury!

REKLAMA

***

Nie ma co się dłużej rozwodzić nad transferem Anglika o aparycji Niemca do stolicy Bawarii. Wszystko co miało zostać w tym temacie zostało już powiedziane. Jednak z drugiej strony nie sposób przejść obojętnie wokół tego co się już dokonało i trwało przez prawie całe okienko transferowe. Szczególnie nam, fanom Gwiazdy Południa.

 Jest to bezkonkurencyjne najdroższy zakup dokonany przez Bayern w całej swojej historii jak i Bundeslidze. W skali światowej transfer ten, mimo ogromnej sumy odstępnego w wysokości 100 mln euro, plasuje się jednak "dopiero" na 17 pozycji. Mimo to co w dobie pełnej cyfryzacji jest jednak ważne, samo przejście Harry'ego Kane'a jak i cała saga transferowa była prawdopodobnie najbardziej medialnym ruchem w historii klubu, który wygenerował wielkie zainteresowanie. Całą sytuacją śledziły na bieżąco i żyły nie tylko same Niemcy, ale także wiele innych krajów. Szczególnie Anglia, która od zawsze jest uznawana za kolebkę futbolu, a od kilku lat także, za najlepszą, a przede wszystkim najbogatszą i najznamienitszą ligę piłkarską świata.

REKLAMA

 I tak z tego oto miejsca, z jednego z lepszych klubów nie tylko w Londynie, ale także całej Anglii, kapitan jej reprezentacji przeniósł się do rekordowego mistrza Niemiec.

Wizerunkowo było to fantastyczne posunięcie, którym Bayern pokazał, że jeśli naprawdę trzeba i jest ktoś kto jest tego wart, to Bayern może wydawać sumy, o które by ich nigdy nie posądzano. Tym samym przymusowo powracający z emerytury stary zarząd pokazał futbolowemu światu, że FCB "tanio skóry nie sprzeda", choćby miał za to surowo zapłacić. Coby nie mówić ruch ten wydaje się być logiczny i potencjalnie korzystny dla obu stron. Kane po kilkunastu latach gry w jednym klubie. Miejscu, w którym dorastał już od czasów juniorskich, postanowił zmienić środowisko. Z całym szacunkiem, ale Tottenham wydawał się być dla niego za ciasny już od kilku dobrych lat. Tak naprawdę mieli tam jeden naprawdę dobry okres w latach 2015-2019, w którym to w trzech sezonach z rzędu meldowali się na podium Premier League, ostatecznie jednak nie zdobywając mistrzostwa. Natomiast w ostatnim z tych lat sezonie, choć już nie starczyło sił na ligowe "pudło", to jednak udało się Totkom dojść do finału Ligi Mistrzów. Tam jednak również musieli uznać wyższość ligowych znajomych z Liverpoolu.

W międzyczasie rodowity Londyńczyk był ponoć już blisko przenosin to do Realu Madryt, to Manchesteru City, czy niedawno także Manchesteru United. Ostatecznie tylko na plotkach się skończyło.

REKLAMA

Bayern zaś po wielu latach bycia zabezpieczonym na pozycji numer '9' w postaci Roberta Lewandowskiego, musiał po jego odejściu i sezonie - nie ma co ukrywać pełnym rozczarowań oraz różnych dziwnych sytuacji i ruchów - znaleźć kogoś w jego miejsce. I mimo początkowo pozytywnych nastrojów szczególnie byłych już kolegów z drużyny, z powodu odejścia głównego egzekutora, na dłuższą metę takie posunięcie okazało się strzałem w stopę. Drużyna, według swojego byłego już trenera Nagelsmanna jak i jego podopiecznych, miała być bardziej elastyczna i nieprzewidywalna. A od biedy mieli w obwodzie zastępcę w postaci Choupo-Motinga, który choć na pewno pokazał i dał więcej niż od niego oczekiwano, to zdecydowanie nigdy nie był traktowany jak równorzędny następca i sukcesor Lewandowskiego.

Jak się okazało takie przedsezonowe założenia spaliły na panewce, a Bayern w wielu spotkaniach raził nieskutecznością i brakiem wykończenia. Szczególnie dało się to we znaki po kompletnie nieudanych dla większości graczy Mistrzostwach Świata w Katarze. Zarówno sportowa postawa jak i niewątpliwie fatalny okres rozgrywania turnieju miał swoje odbicie w późniejszej, najważniejszej fazie sezonu. Nie pomogła kompletnie nieoczekiwana zmiana trenera. Nie pomogło rotowanie składem. Nie pomogły kontuzje przede wszystkim Manuela Neuera. I choć Bawarczycy zdołali wywalczyć kolejne z rzędu mistrzostwo Niemiec, to jednak było to zwycięstwo pyrrusowe. Musząc drżeć o wynik (i to nie tylko swój) do ostatniej sekundy ostatniego meczu sezonu, pozostawili ogromny niesmak i niezadowolenie wśród swoich fanów. A poprzedzające ligowy finisz "popisy" w pucharach krajowym i europejskim mocno nadszarpnęły zaufanie w strukturach klubu.

W Bawarii zawsze obecny był napastnik klasy międzynarodowej. O niepodważalnej renomie i umiejętnościach. Tym razem postanowiono zrobić eksperyment, który okazał się kompletnym niewypałem. Ponieważ nie da zmienić się DNA klubu z dnia na dzień. I właśnie po to sprowadzony został kapitan Synów Albionu. By przywrócić rytm i harmonię w stylu, w którym Rekordmeister odnajduje się od lat najlepiej.

Wielu ekspertów, dziennikarzy sportowych, a także fanów zadaje sobie pytanie - czy Kane podoła temu wyzwaniu i jeśli tak to w jakim stopniu? Nie brakuje porównań do Lewandowskiego, który swoimi rekordami i osiągnięciami zapisał się wielkimi, złotymi literami na kartach historii Bayernu jak i światowego futbolu. Pytań jest mnóstwo i będzie ich tylko przybywać. A Harry będzie co chwilę porównywany do poprzednika.

I tak przykładowo, pobity przez Lewego historyczny rekord Gerda Müllera teoretycznie jest w zasięgu Anglika. Praktycznie jednak, cała drużyna musiałaby spełnić dwa warunki:

REKLAMA

− Po pierwsze, przypomnieć sobie jak się gra w piłkę. To znaczy jak się gra drużynowo, z pomysłem, ambicją i wolą walki. Czyli jak grali choćby 3 lata temu, a nie ostatnie pół roku.

− Po drugie, musieliby znowu adresować większość piłek do napastnika jak kiedyś na Lewego. Aż do bólu, do skutku, żeby ładował. A rzecz jasna i sam zainteresowany musiałby trafiać z bardzo wysoką skutecznością żeby to wszystko jakoś przekładało się na ilość bramek.

Tak czy inaczej jak już wspomniałem - pewne rekordy na krótszym dystansie jest w stanie przebić jak najbardziej. Jednak nie ma też co próbować naginać rzeczywistości, że przebije Roberta w liczbach bramek w samej Bundeslidze i we wszystkich rozgrywkach w jakich brał udział w Monachium, jak to wielu ekspertów już błędnie zakłada. Nie licząc już nawet jego występów w Borussii Dortmund. Po prostu Kane ma na to za mało czasu. Lewy grał w Monachium przez 8 lat. Przybywał do klubu tego miasta wchodząc w wiek najlepszy dla piłkarza (26), a odchodził u schyłku tego okresu (34). Kane przyszedł jako już mocno ukształtowany piłkarz (świeżo skończone 30). Jest teraz w wiekowym prime'ie. Zostały mu 3-4 lata gry na wysokim poziomie z nie ma co ukrywać powolną tendencją spadkową. Jeśli będzie się sprawdzał to pogra w stolicy Bawarii maksymalnie do 35 roku życia.

Prawdopodobnie po pobycie w Bawarii zahaczy o Półwysep Arabski lub Stany Zjednoczone żeby sobie dorobić. A finiszując wróci do Anglii na ostatni sezon kariery. I mam na myśli rzecz jasna wariant optymistyczny. To znaczy licząc, że będzie cały czas w formie, zgrywał się z kolegami z drużyny, rozumiał z trenerem i przede wszystkim unikał jakichś grubszych kontuzji wykluczających z gry na bardzo długi okres.

Tak więc w te 4, może 5 lat, kapitan reprezentacji Anglii nie nastrzela tylu goli co Polak w 8 lat czy on sam w Tottenhamie przez 12 lat. Lewandowski w samym Bayernie w 375 spotkaniach strzelił 344 bramki! To daje prawie jednego gola (średnia 0,91) na mecz! Kosmos! Doliczając do tego prawie 200 spotkań w BVB i kolejne 103 gole to już w ogóle są to cyfry do których w całej historii piłkarskiej zbliżyło się niewielu. Podsumowując, łącznie 12 lat gry w Niemczech - 562 mecze - 447 goli. Kane grając tak samo długo w Tottenhamie przy 435 występach trafiał do bramki 280 razy. To aż 167 mniej goli przy 127 mniej spotkaniach. Uważam, że 5 goli w 9 minut także nie przebije. Nie, że jest za słaby. Ten występ to był po prostu ewenement na skalę historii piłki i pozostanie rekordem na lata.

Bądź co bądź Harry'emu Kane'owi trzeba życzyć jak najlepiej i liczyć, że będzie trafiał możliwie jak najczęściej, a rekordy będą do tego miłym dodatkiem. Niech wciska bramki szczególnie w meczach, w których nie będzie szło drużynie co Lewy akurat potrafił. Czy, a może przede wszystkim w spotkaniach z najsilniejszymi rywalami o najwyższą stawkę, w których to Lewy niestety częściej potrafił znikać aniżeli dać coś więcej od siebie.

Tak więc czy Harry Kane musi?

Wydaje się, że przy tej całej otoczce zarówno wokół niego samego jak i powodu sprowadzenia do Monachium, jest świadom tego czego się od niego oczekuje. Jeśli tylko sytuacja nie potoczy się tak jak w przypadku Sadio Mané, a nic na to przecież nie wskazuje. Bo zarówno i jego pozycja i przeznaczenie na boisku są pewne. Tak i mentalnie jest to człowiek idealnie wpasowujący się w ramy FC Bayernu. Spokojny, sumienny, do tego rodzinny, sympatyczny i stroniący od afer.

A czy Harry Kane can-może?

Na przestrzeni czekającego nas sezonu, cytując już pewnego viralowego klasyka: "Na pewno, na pewno. Pewnie, jasne. Zobaczymy. Czas pokaże, czas pokaże"…

Karol Ł.

 

Źródło: Własne
Alfik91

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...