Po bolesnym odpadnięciu z Ligi Mistrzów, w Monachium nie milkną echa porażki. W centrum wewnętrznych analiz znalazł się nie kto inny jak Joshua Kimmich, którego postawa pozostawiała wiele do życzenia.
Choć Joshua Kimmich niezmiennie uchodzi za serce środka pola Bayernu i jednego z najważniejszych graczy w układance Vincenta Kompany’ego, jego występ w rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Interem Mediolan wywołał poruszenie. Nie tylko w mediach, ale i w samym klubie.
Według doniesień SPORT1, przedstawiciele mistrzów Niemiec mieli wewnętrznie poddać grę Kimmicha poważnej analizie. I choć 29-latek niemal zawsze uważany był za niezastąpionego lidera, tym razem ocena jego postawy miała być znacznie bardziej krytyczna.
Zarząd klubu miał oczekiwać od pomocnika większego wpływu na grę, zarówno jeśli chodzi o przywództwo, jak i konkretne zagrania w kluczowych momentach. Szczególnie dotkliwa była sytuacja przy bramce na 1-1, kiedy Kimmich nie zdołał skutecznie wybić piłki z własnego pola karnego, co bezlitośnie wykorzystał Lautaro Martínez.
Do tego doszły straty piłki, nietypowe jak na standardy reprezentanta Niemiec. Włoski dziennik Tuttosport nie zostawił na pomocniku suchej nitki, pisząc po meczu: "Kimmich, najważniejsza postać w Bayernie, został zatopiony przez Lautaro."
Cała sytuacja jest tym bardziej zaskakująca, że zaledwie kilka tygodni temu Bayern ogłosił przedłużenie kontraktu z Kimmichem do 2029 roku. Negocjacje miały trwać miesiącami, a w pewnym momencie rozmowy nawet zawieszono. Finalnie jednak strony doszły do porozumienia, co wzmocniło oczekiwania względem piłkarza, nie tylko pod kątem sportowym, ale również jako lidera drużyny.
Według doniesień, niektórzy działacze liczyli, że właśnie w takich momentach jak starcie na San Siro, Kimmich weźmie zespół na swoje barki i da przykład reszcie zespołu.
Na krytykę piłkarz odpowiedział najlepiej, jak mógł – na murawie. W wygranym 4-0 spotkaniu z Heidenheim nie tylko pokazał zdecydowanie większą aktywność, ale też sam wpisał się na listę strzelców. Czy to wystarczy, by rozwiać wątpliwości wewnątrz klubu? Czas pokaże.
Komentarze