Joao Palhinha miał być wzmocnieniem środka pola Bayernu, ale jego sytuacja w klubie nie wygląda obecnie najlepiej. Portugalczyk gra mało, a rywale na jego pozycji wypracowali sobie mocną pozycję.
Saga transferowa z udziałem portugalskiego pomocnika trwała rok. Latem 2023 roku jego przejście z Fulham upadło na ostatniej prostej, ale rok później “Die Roten” w końcu dopięli swego, płacąc za defensywnego pomocnika 50 milionów euro.
- Jeśli klub tak długo zabiega o zawodnika, to musi być to przemyślany transfer - mówił podczas prezentacji Portugalczyka dyrektor sportowy Bayernu, Max Eberl.
Jednak po kilku miesiącach pobytu Palhinha nie zdołał wywalczyć sobie pewnego miejsca w składzie. W klubie miały się już pojawić głosy, że transfer zrealizowano tylko dlatego, że rok wcześniej obiecano to zawodnikowi.
Już na starcie sezonu nowy trener Vincent Kompany postawił na duet Joshua Kimmich - Aleksandar Pavlović. Palhinha czekał na swoją szansę, którą otrzymał po kontuzji Pavlovicia, ale niedługo potem sam wypadł z gry z powodu urazu mięśniowego.
Gdy wrócił do treningów, dopadła go grypa, co znów odsunęło go od składu. W tym czasie Leon Goretzka odzyskał formę i wywalczył sobie miejsce w drużynie. W Monachium chyba nikt nie odczuł jego nieobecności w ostatnim czasie.
Jeśli nic się nie zmieni do końca sezonu, to wcale niewykluczone, że Joao Palhinha będzie jednym z kandydatów na sprzedaż. Szczególnie, że monachijczycy głośno mówią o potrzebie szukania oszczędności.
Komentarze