Na ten moment królem strzelców w rozgrywkach niemieckiej pierwszej Bundesligi jest grający dla VfB Stuttgart napastnik Serhou Guirassy.
Póki co snajper VfB ma na swoim koncie 14 bramek po 8 kolejkach ligowych, podczas gdy drugi w klasyfikacji strzeleckiej Harry Kane może pochwalić się 9 trafieniami. Stawkę zamykają Victor Boniface z Bayeru 04 Leverkusen oraz Jonas Wind z VfL Wolfsburg.
Niemniej jednak zdaniem Nilsa Petersena, który miał okazję rozegrać łącznie 295 spotkań na poziomie 1. Bundesligi, koniec końców tytuł króla strzelców i tak przypadnie snajperowi „Gwiazdy Południa”, czyli sprowadzonemu latem Kane’owi.
− Myślę, że Kane ostatecznie zdobędzie tytuł króla strzelców. Myślę, że może strzelić 30 goli lub więcej. Gdyby grał nieco bardziej samolubnie, na jego koncie byłoby już więcej bramek – powiedział Nils Petersen.
− Ale on akceptuje obecną grę Bayernu. 3:0 przeciwko Freiburgowi jest emblematyczne. Kane nie strzelił gola, ale i tak odcisnął swoje piętno na grze, bo tworzył luki i kreował sytuacje dla kolegów. Jestem ciekaw, jak potoczą się sprawy, gdy Bayern naprawdę się rozkręci – dodał.
Byłego napastnika Freiburga zapytano również, co zmienia się w rutynie i grze napastników, kiedy znajdują się w takiej formie i serii strzeleckiej.
− Przede wszystkim daje to niesamowitą naturalność. Nawet jeśli nie dostajesz piłki przez 30 minut, ufasz sobie. Tego uczucia nie da się kupić. Promieniujesz tym na przeciwników, widzów na stadionie i kolegów z drużyny. Wszyscy myślą – on dziś znów strzeli gola – podsumował Nils Petersen.
Komentarze