Od kilku lat Robert Lewandowski jest jednym z najważniejszych zawodników rekordowego mistrza Niemiec i to nie tylko z racji na swoje bramki, ale i cechy przywódcze na boisku.
Od dłuższego już czasu w mediach co chwilę poruszany jest temat dalszej przyszłości polskiego napastnika. Wystarczy tylko wspomnieć, że w trakcie letniego okienka transferowego, Polak wielokrotnie był łączony z przenosinami do Chelsea, Realu lub Paris Saint-Germain.
Ostatecznie (jak można było się zresztą spodziewać), najlepszy strzelec Bayernu w ostatnich latach pozostał w Monachium, gdzie jego status jest niezaprzeczalny. Co do kwestii jego odejścia – bossowie FCB w ostatnich miesiącach niejednokrotnie podkreślali, że 33-latek zwyczajnie nie jest na sprzedaż. Co więcej Salihamidzic pod koniec sierpnia zapewnił, że Robert Lewandowski będzie nosił trykot „Dumy Bawarii” zarówno w tym, jak i przyszłym sezonie.
− Właściwie nie czytam zbyt wiele plotek. W tym i przyszłym sezonie, Robert będzie z nami. Ma umowę ważną 2 lata. On jest ważnym liderem, pokazał to w dwóch pierwszych meczach. Pod względem fizycznym jest niesamowity – powiedział kilka tygodni temu Salihamidzic.
Nie dalej jak dziś pojawiły się kolejne doniesienia w sprawie przyszłości naszego rodaka. Dziennikarz Florian Plettenberg informuje, że póki co nie są prowadzone żadne rozmowy klubu z przedstawicielami Lewandowskiego. Przyszłość Polaka w dalszym ciągu pozostaje otwarta.
Niemniej jednak wczoraj Christian Falk zakomunikował, że „Lewy” gotów jest przedłużyć swój kontrakt do 2025 roku, jako że czuje się bardzo dobrze w klubie i mieście. Mimo wszystko Robert ma jeden warunek – niezależnie od wielu pragnie być numerem jeden na pozycji napastnika.
Niesamowite liczby i sukcesy
Od momentu swojego debiutu w pierwszym zespole, Robert rozegrał łącznie 339 spotkań dla Bayernu, zaś jego dorobek robi przeogromne wrażenie, albowiem mowa o 307 bramkach oraz 66 asystach. Ponadto razem z kolegami Lewandowski sięgnął po 18 tytułów (w tym po sekstet). Ponadto jako gracz FCB sięgnął po tytuł Piłkarza Roku FIFA oraz UEFA.
Komentarze