Podopieczni Niko Kovaca wygrali mecz na inaugurację 56. sezonu Bundesligi pokonując u siebie TSG 1899 Hoffenheim 3:1. Bayern nie zachwycił, ale skutecznie rozpoczął marsz po siódmy z rzędu tytuł mistrzowski.
Kampanię 2018/19 Bawarczycy zaczęli od „wymęczonego” zwycięstwa nad trzecią drużyną minionego sezonu. Wydawało się, że podopieczni Juliana Nagelsmanna poprzeczkę postawią znacznie wyżej, jednak w samej końcówce spotkania nie byli w stanie odpowiedzieć na ciosy wyprowadzone przez monachijczyków. Najpierw Robert Lewandowski z rzutu karnego, a jeszcze w doliczonym czasie gry Arjen Robben zapewnił drużynie Niko Kovaca trzy punkty na otwarcie rozgrywek niemieckiej ekstraklasy.
Oczywiście negatywnym skutkiem meczu z Hoffenheim jest ok. 2-3 miesięczna strata Kingsleya Comana, który jeszcze w pierwszej połowie został brutalnie sfaulowany przez Nico Schulza. Tym samym już na początku rozgrywek Bayern stracił jedno skrzydło. Francuz miał być jednym z kluczowych postaci w nowym sezonie Bundesligi. W końcu Franck Ribery i Arjen Robben (teoretycznie) zaakceptowali rolę zmienników… Jak się okazuje nie do końca, gdyż Holender zapytany po meczu na temat swojego początku na ławce rezerwowych przyznał, że nie jest do końca zadowolony… Jak tu uszczęśliwić 34-latka, który wciąż chce być głównym i decydującym wyborem kolejnego nowego trenera Bawarczyków. Mistrz Niemiec i tak w przeciwieństwie do innych topowych klubów w Europie przedłuża kontrakty ze swoimi wiekowymi „gwiazdami”.
Jeśli kontuzje i problemy kadrowe nie będą omijały monachijczyków, to Kovac zmuszony będzie do korzystania z duetu Robbery podczas wyboru podstawowej jedenastki. Skąd to znamy? Sezon w sezon powtórka z rozrywki, a przecież nikt nie daje gwarancji, że przez większą część rozgrywek wszyscy będą zdrowi i do dyspozycji trenera. Tym bardziej wystarczy popatrzeć wstecz, że jednak sytuacja kadrowa nie oszczędzała Bawarczyków i każdy kolejny trener miał z tym nie lada problem. Zdaniem włodarzy Dumy Bawarii lista piłkarzy jest wystarczająca by móc rywalizować na wszystkich frontach. Nie chodzi o to by koniecznie pozbyć się francusko-holenderskich skrzydeł, lecz o to by nauczyć się być od nich niezależnym.
Mimo, że kadra Die Roten liczy obecnie 28 (27?) zawodników (Sebastian Rudy przeniósł się do Schalke 04, w powietrzu wisi transfer Juana Bernata do PSG) to i tak niektóre nazwiska wydają się być wątpliwe w kwestii ewentualnych występów np. w Lidze Mistrzów. W Bundeslidze nikt nie ma złudzeń, że Bayern grający nawet duetem Robbery będzie w stanie zdobyć kolejne mistrzostwo. Jednak szefostwo klubu uparcie liczy, że to również nie powinno przeszkodzić w walce o Champions League. Zmienia się tylko metoda – trener, tym razem „bez nazwiska”. Może Chorwat to klucz do sukcesu? Może to nie wina składu?
***
Przed Bayernem drugie spotkanie z VfB Stuttgart, oby nieokraszone kontuzją kolejnego z ważniejszych graczy. W czwartek wieczorem Bawarczycy również dowiedzą się z kim we wrześniu przyjdzie im rywalizować w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Przed sztabem szkoleniowym i Niko Kovacem wciąż sporo pracy, ale dopóki sezon nie wejdzie w decydującą fazę nie przekonamy się o rzeczywistym potencjalne aktualnego składu. Idzie nowe.
MB
Komentarze