Dziś swoje 70. urodziny obchodzi jedna z niemieckich legend piłki nożnej, a mianowicie Gernot Rohr, który miał również okazję reprezentować barwy Bayernu Monachium.
Niemiec co prawda spędził w Monachium zaledwie 3 lata, ale zdołał w tym czasie zdobyć dwa tytuły mistrza Niemiec oraz Puchar Europy Mistrzów Klubowych.
Z okazji swoich 70-tych urodzin, Gernot Rohr został zaproszony do udzielenia obszernego wywiadu dla klubowych mediów Bayernu. 70-latek odniósł się między innymi do swojej obecnej pracy (od lutego pełni funkcję selekcjonera Beninu) czy afrykańskich graczy FCB.
− Obecnie przebywam w Kotonu w Beninie, gdzie od marca jestem selekcjonerem. Przygotowuję się do kolejnych meczów międzynarodowych. Miasto jest bardzo piękne, tuż nad morzem, z dużą, szeroką plażą, gdzie można zobaczyć wielu chłopców grających w piłkę. Kraj jest całkowicie zwariowany na punkcie piłki – powiedział Rohr.
− Wyczuwam tu ducha optymizmu, ludzie chcą coś zbudować z młodymi piłkarzami. Udział w MŚ w 2026 roku byłby marzeniem. Afryka nie będzie już reprezentowana przez pięć krajów, jak to było ostatnio, ale przez dziewięć, a nawet dziesięć (…). To miłe, że w Bayernie jest dwóch graczy z Afryki. Jest też ktoś z Beninu - Desire Segbe z FCB II. Jeszcze go nie zaprosiłem, ale nie zapomniałem o nim – dodał.
Dzisiejszy solenizant odniósł się również do kwestii postrzegania Bayernu w Afryce oraz swojego dorastania z piłką. Gernot Rohr nie ma wątpliwości, że w jego przypadku wielką rolę odegrał jego wujek i były napastnik FCB – Oskar „Ossi” Rohr – który w 1932 roku zdobył z kolegami mistrzostwo z „Bawarczykami”.
− Bardzo często rozmawiam tutaj w Beninie na temat FCB. Bayern ma bardzo dobrą reputację w Afryce. Media zawsze mówią o mnie jako o byłym obrońcy Bayernu. Byłem w Monachium tylko przez dwa i pół roku, ale ten czas ma wpływ do dziś (…). Od dziecka byłem fanem FCB za sprawą mojego wujka „Ossiego”. Był bratem mojego dziadka i wybitnym środkowym napastnikiem. W 1932 roku zdobył nawet pierwsze mistrzostwo Niemiec z FCB – mówił dalej.
− Dorastałem z „Ossim”. On sam nie miał dzieci, ale zawsze był z nami. Dużo mówił o swoich czasach w Bayernie, więcej niż o czasach w Racingu Strasbourg, gdzie również odnosił sukcesy. Wojna zakończyła jego karierę. W końcu został postrzelony na froncie wschodnim, otoczony, ale uratował go kibic Bayernu! Pilot rozpoznał go i odleciał jednym z ostatnich samolotów. Opowiadał nam tę historię w kółko – podsumował Gernot Rohr.
Komentarze