Jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy trenerem Bayernu Monachium był Niko Kovac, wychowanek bawarskiego klubu, Thomas Mueller nie miał łatwego życia w zespole...
W pewnym momencie doszło nawet do sytuacji, w której Niemiec został posadzony na ławce w kilku spotkaniach z rzędu. Nic więc dziwnego, że po jakimś czasie frustracja pomocnika wzrosła do tego stopnia, że był gotów zmienić otoczenie klubowe w zimowym okienku transferowym.
Nie dalej jak w październiku pojawiły się pierwsze plotki o możliwym odejściu Thomasa Muellera. Głównym powodem były rzecz jasna dwa czynniki – brak zaufania i uznania w oczach Kovaca oraz brak regularnej gry.
Bayern nie chciał jednak tracić swojego wychowanka. Jak donosi dziennik „Sport Bild” zainterweniować postanowił Uli Hoeness, który w listopadzie ustąpił ze stanowiska prezydenta bawarskiego klubu, robiąc miejsce Herbertowi Hainerowi.
68-latek przekonał pomocnika do pozostania we współpracy z Karlem-Heinzem Rummenigge oraz Hasanem Salihamidzicem. W rezultacie kilka miesięcy później Thomas zdecydował się przedłużyć umowę z „Bawarczykami” do końca czerwca 2023 roku, głównie za sprawą Hansiego Flicka.
Dziennikarze zaznaczają także, że na nowy kontrakt Muellera naciskał sam Hoeness, który przypomnijmy pełni rolę wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej FCB. Pod wodzą nowego trenera 30-latek znacząco odżył i odbudował swoją formę. Jego liczby u 55-latka prezentują się następująco: 28 spotkań, 9 bramek oraz 18 asyst.
No cóż, jako kibice Bayernu możemy tylko powiedzieć Dziękujemy Uli!
Komentarze