Tak jest! Po niezwykle ciężkim boju na Veltins Arenie podopieczni Carlo Ancelottiego wracają do Monachium z kompletem punktów. Szlagierowy hit drugiej kolejki Bundesligi zakończył się zwycięstwem gości 2-0.
Spotkanie w Gelsenkirchen było niezwykle zacięte, jednak na bramki musieliśmy czekać do samego końca. Na dziesięć minut przed końcem meczu kibiców Bayernu w euforię wprowadził Robert Lewandowski.
Zdobyta bramka podbudowała "Bawarczyków", czego efektem była zdobyta przez Kimmicha bramka w 90' minucie. Warto podkreślić, że była to również jego premierowa bramka w barwach FCB.
Debiut Renato Sanchesa
Carlo Ancelotti w porównaniu do pierwszej kolejki Bundesligi dokonał zaledwie jednej zmiany. W składzie "Die Roten" zadebiutował dziś Renato Sanches, który zastąpił Arturo Vidala.
"Bawarczycy" rozpoczęli mecz w następującym ustawieniu: Manuel Neuer w bramce, David Alaba, Mats Hummels, Javi Martinez oraz Philipp Lahm bronili dostępu do bramki. Z kolei Thiago, Xabi Alonso oraz Renato Sanches zagrali w środku pomocy.
Voller Fokus aufs Spiel. #FindFocus #ZNE @adidas pic.twitter.com/0eii1UWX6W
— FC Bayern München (@FCBayern) 9 września 2016
Na skrzydłach mogliśmy oglądać Thomasa Muellera oraz Francka Ribery, zaś funkcję snajpera jak zwykle pełnił Robert Lewandowski.
Chaos i liczne błędy
Zaraz po pierwszym gwizdku Manuela Grafe z Berlina obie ekipy ruszyły do ataku. Gra była bardzo wyrównana, lecz momentami Schalke grało bardzo odważnie i spychało "Bawarczyków" do obrony.
Swoje okazje na zdobycie bramki mieli między innymi Robert Lewandowski czy Thomas Mueller, jednak zabrakło odpowiedniego wykończenia. Kilka razy było również groźnie pod bramką Manuela Neuera.
Choć piłkarze Schalke również przeprowadzili kilka groźnych akcji, to ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Bez zmian w drugiej części
Na drugą część spotkania obie ekipy wyszły na boisku w tym samym ustawieniu. Kilka minut po wznowieniu gry Klaas-Jan Huntelaar postanowił niespodziewanie uderzyć z dystansu, jednak dzięki interwencji Manuela piłka trafiła "tylko" w poprzeczkę.
Und dann knallt Huntelaar die Kugel aus 22 Metern an die Latte! Puuhhhh! (56') pic.twitter.com/CMUJ8i70uQ
— FC Bayern München (@FCBayern) 9 września 2016
W 55' minucie na boisku zameldował się Embolo, który zastąpił Konoplyankę. Obraz gry nie uległ większej zmianie. Carlo Ancelotti dostrzegł błędy i słabą grę swoich podopiecznych, dlatego też zdecydował się na dwie zmiany.
Po godzinie gry z boiska zszedł Xabi Alonso oraz Franck Ribery. W ich miejsce Ancelotti asygnował Arturo Vidala oraz wracającego po długiej przerwie Douglasa Costy.
Zabójcza końcówka
Pojawienie się nowych twarzy na boisku znacznie ożywiło grę, lecz mimo to nadal żadna z ekip nie była w stanie trafić do siatki. Niestety zamiast bramek oglądaliśmy sporo żółtych kartek i fauli po obu stronach.
Our third and final sub has since come on, with #Kimmich replacing @renatosanches35. 10 minutes to go! #S04FCB 0-0 pic.twitter.com/VpLUMEIUoi
— FC Bayern English (@FCBayernEN) 9 września 2016
W 70' minucie Ancelotti zdecydował się dokonać trzeciej i ostatniej zarazem zmiany – Kimmich zastąpił Renato Sanchesa. Pojawienie się Niemca na boisku sprawiło, że Bayern nie popełniał już tyle błędów w środku pola i nie tracił bezsensownie piłek.
Decydujący cios został wyprowadzony w 81' minucie, kiedy to Javi Martinez świetnym podaniem uwolnił Roberta Lewandowskiego, który zachował zimną krew i ze stoickim pokojem pokonał Ralfa Fahrmanna.
Multiple shots on target are overrated. We love you, #LewanGOALski! #S04FCB 0-1 pic.twitter.com/KNn0Q1vXE2
— FC Bayern English (@FCBayernEN) 9 września 2016
Zdobyta bramka dodała pewności "Bawarczykom", lecz zawodnicy Schalke nie zamierzali się poddawać i próbowali jeszcze wyrównać, jednak odkrycie się i udana kontra Bayernu ostatecznie dobiła gospodarzy. Robert Lewandowski podał do niepilnowanego Kimmicha, który zdobył swojego premierowego gola w trykocie FCB.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2-0. Już w najbliższy wtorek Bayern Monachium zmierzy się na własnym stadionie z FK Rostow w ramach Ligi Mistrzów.
Komentarze