Pojawiają się kolejne doniesienia w sprawie Jerome'a Boatenga, który bardzo możliwe od przyszłego sezonu będzie reprezentować barwy innego europejskiego klubu.
Oliwy do ognia z pewnością dolał też Uli Hoeness, który kilka dni temu otwarcie powiedział, że niemiecki stoper powinien zmienić klub, albowiem zawodnik o takiej klasie jak on nie jest typem piłkarza, który zadowoli się grzaniem ławki.
W ostatnim czasie głos w sprawie swojej przyszłości zabrał sam zainteresowany oraz jego agent. Obaj panowie przyznali, że w przyszłym sezonie ponownie zaatakują i wcale nie jest to wykluczone, że Jerome Boateng będzie kontynuował swoją karierę w zespole rekordowego mistrza Niemiec.
Reprezentujący interesy 30-latka Christian Nerlinger również stanowczo podkreślił, że nie szuka klubów dla swojego klienta, ponieważ prędzej czy później ktoś się po niego zgłosi. W przeciwnym wypadku mistrz Świata z 2014 roku będzie nadal walczył o swoje na Allianz Arenie.
Wedle doniesień niemieckiego dziennika "Bild" Jerome odejdzie tylko i wyłącznie, jeśli do drzwi zapuka ktoś z europejskiej czołówki Co więcej wywoławcza cena Boatenga w wysokości 20 milionów euro może być trudna do osiągnięcia po słowach Hoenessa. Dziennikarze tłumaczą, że jeśli Bayern nie pozwoli 30-latkowi odejść za mniej, to nowy konflikt jest nieunikniony.
Warto jeszcze przytoczyć pewien fragment wywiadu niemieckiego defensora dla magazynu "Kicker". Niemiec odniósł się do rozmów z Rummenigge, Brazzo oraz Kovacem po tym, jak jego transfer do Paris Saint-Germain został zablokowany w ostatnim momencie.
− Bossowie mówili mi, że trener chce mnie zatrzymać. Dla niego jesteś numerem jeden - powiedzieli. Potem Kovac powiedział mi (kiedy przyspawał się do ławki - przyp. red.), że być może nie gram więcej, ale wciąż mogę być najlepszym defensorem − skomentował Boateng.
Komentarze