Kibice i eksperci w Niemczech nie mają już żadnych wątpliwości, że Bayern Monachium znalazł się w jednym z największych kryzysów ostatnich kilkunastu lat.
Co prawda kilka dni temu monachijczycy wygrali w Bundeslidze i powrócili na fotel lidera, ale lista problemów FCB jest wręcz ogromna i póki co nie zanosi się, aby zostały one rozwiązane szybko.
Z kolei zdaniem Dietmara Hamanna, czyli byłego gracza FCB, a obecnie eksperta telewizyjnego, kłopoty monachijczyków nie wynikają tylko z winy trenera czy poszczególnych zawodników, lecz całego klubu i jego zarządzających. Niemiec nie wyklucza, że niebawem zainterweniować może legendarny Uli Hoeness, który pełni obecnie rolę wiceprezesa Rady Nadzorczej.
− Zmiana trenera z Nagelsmanna na Tuchela została dokonana z całą świadomością i rozumiałem ją wtedy, ale nie przyniosła pożądanego efektu. To nie jest wina trenera, że zawodnicy nie radzą sobie w tej chwili tak dobrze, jak powinni. To jest wina całego klubu. Zarząd jest oceniany po tym, jaki skład i drużynę wystawia – napisał Hamann.
− Jeśli zdecydujesz, że chcesz coś zmienić w zarządzaniu klubem, trudno mi pomyśleć o kimś, kto miałby do tego kwalifikacje. To jest duży problem. Nie chcę spekulować, ale uważam, że nic nie jest wykluczone. Nawet to, że Uli Hoeness wróci i będzie to robił, nawet jeśli może tylko przejściowo – dodał.
− Bayern jest dzieckiem Uli Hoenessa. Kiedy dziecko ma 18 czy 19 lat i schodzi z torów, to albo próbujesz interweniować, albo mówisz, że dziecko jest już wystarczająco dorosłe. Wielkim pytaniem będzie to, czy Uli Hoeness odpuści. Nie wiem, czy może – kontynuował Niemiec.
REKLAMA
Pozostając przy zarządzie bawarskiego klubu, Didi Hamann odniósł się również do obecnych członków zarządu i głównodowodzących, czyli Hasana Salihamidzica oraz Olviera Kahna.
− Oliver i Hasan zostali zainstalowani przez Hoenessa, ale trzeba na nich patrzeć w zróżnicowany sposób. Kahn jest prezesem dopiero od niespełna 2 lat, Salihamidzic jest tam od 2017 roku. Z nim jako dyrektorem sportowym Bayern wygrał CL, ściągnął Mane, który był światową gwiazdą w momencie transfery. Czy Mane nadal jest światową gwiazdą, pozostawię to otwarte, ale sprowadził graczy, o których nie myślałeś, że przyjdą do Monachium – zauważył Didi.
− Salihamidzic i Kahn są teraz wezwani do tego, by stanąć razem i wspólnie przejść tę ścieżkę. Dużym niebezpieczeństwem jest to, że w takich sytuacjach jak obecna, ludzie zaczynają patrzeć na własne stanowiska. Podobnie jak w reprezentacji, gdzie wielu zawodników jest zbyt zajętych sobą i nie patrzy na osobę obok, bo jest niepewna. To też może odgrywać rolę w zarządzaniu – podsumował Dietmar Hamann.
REKLAMA
Komentarze