Od jakiegoś czasu jednym z głównych tematów związanych z Bayernem Monachium pozostaje przyszłość francuskiego skrzydłowego FCB − Kingsleya Comana.
Bardzo wysokie żądania finansowe francuskiego pomocnika (media spekulują o 12 milionach euro netto rocznie) sprawiają, że rozmowy klubu z zawodnikiem utknęły w martwym punkcie i póki co brak jakichkolwiek postępów.
Niemniej jednak „Bawarczycy” są zdeterminowani, aby przedłużyć umowę ze swoim skrzydłowym. Gdyby jednak impas w rozmowach utrzymywałby się w dalszym ciągu, to mistrzowie Niemiec mają być skłonni do sprzedaży – niedawno poinformowano, że klub oczekuje 100 milionów euro.
Bayern zdaje sobie sprawę, że nikt nie zapłaci takiej sumy za Kingsleya Comana – tak wysoka kwota ma podziałać odstraszająco na inne kluby. Monachijczycy mają nadzieję, że po EURO, kiedy opadną emocje, obie strony znów zasiądą do rozmów i znajdą sensowne rozwiązanie, zwłaszcza że według niemieckiej prasy Francuz chce zostać w Monachium.
Ostatnio w rozmowie dla „Magenta TV” na temat przyszłości francuskiego zawodnika wypowiedział się Uli Hoeness, czyli honorowy prezydent „Gwiazdy Południa”.
− Jesteśmy bardzo spokojni w tej kwestii (...). Nasza oferta jest dobra. Jeśli koniec końców zawodnik nie akceptuje oferty, to jako klub musisz być konsekwentny – powiedział honorowy prezydent FCB.
REKLAMA
− Latem straciliśmy Davida Alabę, którego utrata jest dla nas oczywiście bardzo przykra. Mimo wszystko jego kontrakt się skończył. Z Kingsleyem mamy jeszcze dwa lata ważnej umowy, do tego czasu wciąż może się jeszcze wiele wydarzyć – podsumował Uli Hoeness.
Komentarze