DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Robben - czuję głód zwycięstwa w Lidze Mistrzów

fot.

W meczu testowym przeciwko VfL Bochum Arjen Robben zdobył dwa gole, które stały się zarazem jego prezentem na 31 urodziny. Miniony rok był dla skrzydłowego Bayernu wyjątkowo udany, czego potwierdzeniem jest jego wybór na sportowca roku w Holandii! W rozmowie z Welt am Sonntag  zdradza czemu tak dobrze mu się wiedzie, jakim jest ojcem oraz co planuje robić po zakończeniu kariery.

REKLAMA

WamS: Kiedy po raz ostatni walczył Pan z krokodylem?
Robben:
(śmieje się) Jeszcze nigdy nie miałem ku temu okazji. Podczas obozu przygotowawczego w Katarze tylko sobie żartowałem. W trakcie treningu wybiłem sobie palec, przez co musiałem nosić opatrunek. Gdy obok boiska zauważyłem reporterów, od razu wiedziałem, że spytacie mnie o to. Razem z Thomasem Müllerem powiedzieliśmy: dawaj, musimy im powiedzieć coś niespodziewanego. Tak więc powiedziałem: podczas gry w bilardach chciałem wyciągnąć z łuzy bilę i właśnie wtedy ugryzł mnie krokodyl.

Od tej pory fani w interncie pieczołowicie montują zdjęcia: krokodyl fauluje Robbena, Robben toczy walkę bokserską z krokodylem, Robben strzela gola, a krokodyl stoi na bramce.
To jest szalone! Co może powstać z jednego żartu. Zagranicą niektórzy dziennikarze wzięli moją wypowiedź na poważnie. W nagłówkach pisano: „Robben ugryziony przez krokodyla!” Mogę się z tego śmiać. Radość jest częścią piłki. Czasem trzeba się rozluźnić.

Od czasu wygrania Ligi Mistrzów w 2013 roku sprawia Pan wrażenie rozluźnionego. Czy mając 31 lat postrzega Pan piłkę nożna z mniejsza zaciętością niż kiedyś?
Możliwe. Wiele osób mówi mi, że jestem bardziej odprężonego. Wygrane tytuły na pewno się do tego przyczyniły. Przede wszystkim powodem tego jest moje zdrowie. To dodaje mi pewności. Generalnie wiąż jestem tą samą osobą. Nie jestem jeszcze syty. Wręcz przeciwnie: czuję głód zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Chcę osiągnąć jeszcze więcej. Chcę grać coraz lepiej. Ciężko pracować, a później się tym napajać – teraz już wiem, że jest to możliwe.

W Lidze macie 11 punktów przewagi nad Wolfsburgiem zajmującym drugie miejsce w tabeli. Wielkim celem jest Liga Mistrzów. Jak ocenia Pan wasze szanse?
Chcemy koniecznie zagrać w finale. Przecież zawsze uczestniczy się w rozgrywkach, aby je wygrywać. Jednak dziś nie chciałbym zbytnio patrzeć w przyszłość. Wiele mówi się o Realu, wielkim faworycie. Kiedy na niego traficie? Ja zagracie z Realem? Najpierw musimy wygrać z Donieckiem. To nie będzie łatwym zadaniem. Wystarczy jeden słabszy mecz i odpadasz. Musimy wyciągnąć wnioski z minionego sezonu, gdy ulegliśmy w półfinale Realowi 0:4. Jeśli znów wygramy wcześnie Mistrzostwo Niemiec, to nie możemy pozwolić, aby choć odrobinę spadło napięcie. Jeśli chcesz wygrać Ligę Mistrzów to wszystko musi działać idealnie.

REKLAMA

10 bramek, 3 asysty: w rundzie jesiennej w Lidze był Pan jednym z najefektywniejszych piłkarzy. Jaki udział ma w tym Pep Guardiola?
Podoba mi się jego sposób myślenia o piłce. On chce, aby jego drużyna dominowała, a po stracie od razu odzyskiwała piłkę. Dla skrzydłowego napastnika, takiego jak ja, jest to świetne. Taktycznie jest jednym z najlepszych na świecie. On dokładnie wie, gdzie są wolne strefy na boisku. Teraz możemy grać kilkoma ustawieniami. Ostatnio grałem na prawem skrzydle, raz na środku, później jako podwieszony napastnik Uważam, że to świetne. Rozwinąłem się pod jego okiem.

W przeciwieństwie do kiedyś, teraz praktycznie nie łapie Pan kontuzji.
Wiem, czego potrzebuje moje ciało. Po prostu mam frajdę z grania i chcę to pokazać.

Pracuje Pan z własnym fizjoterapeutą.
On jest specjalistą osteopatii, a znamy się jeszcze z czasów ostatniego sezonu mojej gry w Realu Madryt. Niektórzy słysząc te słowo myślą o szarlatanie. Jest to błędem! On kontroluje moje stawy oraz przede wszystkim moje plecy. W międzyczasie stałem się prawie specjalista. Co najmniej 80% kontuzji mięśni przywodzicieli czy ud ma swoje źródło w plecach, na przykład przez przesunięte kręgi. Wcześniej często mi się to trafiało. Dzięki jego pomocy mogę lepiej zapobiegać kontuzjom. On ma swój gabinet w Holandii i od czasu do czasu pojawia się w Monachium. Dla mnie stanowi on idealne uzupełnienie naszych lekarzy. Czuję, że mam moje ciało pod kontrolą.

REKLAMA

Wielu profesjonalnych sportowców zyskuje rozgłos przez wpadki: prawko, bójki, kobiety. Pan został profesjonalnym piłkarzem w wieku 16 lat i nigdy nie stał się bohaterem skandalu. Czy jest Pan nudziarzem?
To wina moich rodziców! (śmieje się) Dobrze mnie wychowali i na szczęście dzięki temu nigdy mi się takie coś nie przytrafiło. Podczas treningu czasem się kłócę, ale szybko o tym zapominam. Staram się zachowywać w stosunku do ludzi wokół mnie w porządku. Szacunek i przyzwoitość to dla mnie podstawowe wartości. Chciałbym podkreślić, ze jest wielu piłkarzy, którzy nie wywołują skandali.

Kim by Pan został, gdyby nie grał Pan w piłkę?
Na pewno znalazł bym zawód związany ze sportem. Może zostałbym nauczycielem. Moi rodzice są wysportowani: ojciec uczy WFu, a mama była lekkoatletką.

Czy prawdziwa jest historia, według której Pański ojciec odrzucił ofertę Ajaxu, bo w treści pisma ktoś źle napisał Pana dane?
Ajax rzeczywiście źle napisał moje nazwisko. Jednak to nie było główną przyczyną. Przy PSV mieliśmy po prostu lepsze przeczucie.

Jest Pan osobą rodzinną. Pański ojciec jest również Pana doradcą. Ma Pan troję dzieci. Jakim człowiekiem jest tata Robben?
Wychowując moje dzieci staram się przekazywać wspomniane przeze mnie wartości. Najpiękniejszym komplementem są dla mnie słowa: „Twoje dzieci są słodkie i miłe”. Razem z żoną uczymy ich uprzejmości.

Czy Pańscy synowie mogą zostać piłkarzami. Pozwoli Pan na to?
Najstarszy syn Luka ma sześć lat. Gra obecnie w małym klubie. Sprawia mu to radość. Dla mnie to jest najważniejsze. Coraz bardziej jest świadomy, że ludzie jego nazwisko łączą ze mną. To nie jest łatwe. Wielu pyta: czy ma taki talent jak ojciec? Czy uda mu się dotrzeć na sam szczyt?

REKLAMA

Wielu piłkarzy chce w związku z tym, aby ich dzieci grały pod fałszywymi nazwiskami.
My tak nie robimy. Musi nauczyć sobie z tym radzić. Oglądam jego mecze gdy to tylko możliwe. Jednak bez presji. Nie szaleją za linią boczną i nie naciskam go. W pierwszej kolejności jestem tatą Arjenem, a nie piłkarzem.

Wielu Pańskich kolegów regularnie wrzuca zdjęcia i newsy na portalach społecznościowych, jednak Pan nie ma konta na instagramie, facebooku czy twitterze…
Rozumiem ich. Na całym świecie mamy fanów i dzięki temu możemy mieć z nimi kontakt. Jednak ja wolę to robić osobiście, podczas obozów, meczów wyjazdowych. Nie potrzebuję tych portali. Moje życie poza boiskiem nie każdego interesuje. Wielokrotnie zgłaszali się do mnie ludzie, którzy chcieli ze mną coś robić w tym kierunku. Może w przyszłości. Jednak nie dziś

Holenderskie słowo „malen”, znaczy „śnić na jawie”, „rozmyślać”. Co porusza pana podczas „malen”.
Jestem myślicielem. Często się zastanawiam. Również nad moją przyszłością. Mam nadzieję, że jeszcze przez kilka lat będę grał na wysokim poziomie. Jednak po piłce też jest życie. Wraz z żoną coraz częściej o tym rozmawiamy. Wtedy jeszcze więcej czasu będę poświęcał rodzinie. Ze względu na mój zawód często się przeprowadzaliśmy i wszyscy się mi podporządkowywali. Chciałbym im się odwdzięczyć. Jednak siedzenie tylko w domu nie jest dla mnie. W życiu nie można wszystkiego zaplanować, jednak nie chciałbym w wieku 36 lat staną i powiedzieć: no i co dalej?

Co planuje Pan po zakończeniu kariery?
Podczas gry w Realu Madryt pokochałem grę w „Padel”. Jest to połączeniem tenisa i squasha.Za naszym domem było boisko i moja rodzina też to pokochała. Wybudowanie takiego placu w moim rodzinnym Groningen byłby ciekawym przedsięwzięciem. Moi kumple pytają mnie: kiedy zaczynamy? (śmieje się).

Interesuje się Pan również ekonomią oraz polityką. Mamy terroryzm, konflikt na Ukrainie. Gdzie umieściłby Pan piłkę nożną w tym świecie?
Piłka nożna jest wielką częścią życia. Jednak nie jest najważniejsza. Rzeczywiście dzieje się wiele złych rzeczy – wojny, głód w Afryce, bieda. To we mnie uderza. W pierwszej kolejności jesteśmy ludźmi – a dopiero później piłkarzami. Jako ambasador Unicefu staram się pomagać. W Holandii wydałem trzy książki dla dzieci, a wpływy z nich idą na cele charytatywne. W przyszłości też będę się angażował.

Źródło:
kornkage

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...