W jednej z niedawnych wypowiedzi dyrektor sportowy Bayernu Monachium Matthias Sammer stwierdził, iż poza stabilizacją gry zespołu na najwyższym poziomie, jego najważniejszym zadaniem w przeciągu 3-5 lat będzie stworzenie w Monachium najlepszej szkółki piłkarskiej. Skąd taka deklaracja skoro w minionym sezonie piłkarska stolica Europy przeniosła się do Bawarii również za sprawą wychowanków regularnie występujących w pierwszym składzie? Dlaczego nie zwraca się uwagi na funkcjonujące przy klubie centrum szkolenia młodzieży, które, dzięki reformie wdrożonej na terenie Niemiec w 2000 roku przez Bertiego Vogtsa, stało się jednym z 366 ośrodków napędzających, zakrojoną na niebywałą skalę, rewolucję futbolową? Poza tym czy aby na pewno w tym momencie napływ uzdolnionych wychowanków do pierwszej drużyny pomoże jej w dalszym rozwoju?
Starając się podejść do sprawy racjonalnie łatwo można dojść do wniosku, że w zespole, prowadzonym do niedawna przez Juppa Heynckesa, regularnie występowało czterech wychowanków, a więc Philipp Lahm, David Alaba, Bastian Schweinsteiger i Thomas Muller. Do tego grona można by jeszcze doliczyć, prześladowanego ostatnio przez kontuzje, Holgera Badstubera oraz od biedy Toniego Kroosa, który w wieku 15-21 lat spędził nieprzerwanie w Monachium jedynie dwa sezony (w myśl przepisów FIFA i UEFA status wychowanka przysługuje piłkarzowi, który rozegra co najmniej 3 sezony w klubie). Czterech wychowanków w drużynie to z pewnością spore osiągnięcie w realiach transferowych stworzonych po wprowadzeniu prawa Bosmana, szczególnie w przypadku klubu dysponującego takimi możliwościami finansowymi, choć w porównaniu z wynikami paru klubów na starym kontynencie nie rzuca na kolana.
Swego rodzaju pionierami we wszechstronnym szkoleniu młodzieży byli przedstawiciele Ajaxu Amsterdam, starający się, po ukształtowaniu w latach sześćdziesiątych Johana Cruyffa, Pieta Keizera czy Sjaaka Swarta, systematycznie rozwijać stosowane pierwotnie metody. Ich praca oraz wydanie blisko 5 milionów guldenów (ponad 2 miliony euro), pochodzących ze sprzedaży Dennisa Bergkampa, pozwoliły ostatecznie założyć w 1996 roku profesjonalną akademię piłkarską, noszącą nazwę „De Toekomst” („Przyszłość”). Tylko najzdolniejsi chłopcy, wyławiani przez sieć ponad sześciu tysięcy skautów, mogą tam trafić i szlifować swój talent. Tworzenie całych sztabów szkoleniowych na potrzeby poszczególnych grup wiekowych, wdrażanie wszystkich juniorów do systemu gry stosowanego przez pierwszą drużynę czy stawianie na wszechstronny rozwój zawodnika to właśnie rozwiązania wypracowane w Amsterdamie, które stały się przykładem dla innych.
Na dzień dzisiejszy najlepiej odrobiono holenderską lekcję w Hiszpanii, a konkretnie w Katalonii. Dla pasjonatów futbolu słowo „La Masia” brzmią jak czarodziejskie zaklęcie. To przecież stamtąd wyszedł obecnie nam panujący król, a może raczej bóstwo piłki nożnej czyli Lionel Messi. To tam poznawali kolejne arkana wtajemniczenia: Xavi, Iniesta oraz Fabregas, rządzący teraz wyobraźnią kibiców na całym świecie. Kolejne sukcesy Barcelony i reprezentacji Hiszpanii, składającej się w ogromnym stopniu z zawodników Blaugrany, tylko potwierdzały słuszność drogi wyznaczonej ponad 30 lat temu przez Johana Cruyffa. Kiedy jeszcze w listopadzie minionego roku, przy okazji wygranego meczu z Levante (4:0), Barcelona przez godzinę wystawiła skład złożony tylko i wyłącznie z wychowanków zachwytom nie było końca. Koniec sezonu, a zwłaszcza mecze półfinałowe LM, błyskawicznie przerzuciły zainteresowanie mediów z fenomenu katalońskiego na niemiecki, a także pokazały, że w piłce nożnej, tak jak i w innych dziedzinach życia, przesada jest mocno niewskazana. Każdemu zespołowi potrzebny jest dopływ świeżej krwi z zewnątrz, po to aby ciągle się rozwijać, zaś wychowankowie trzymani na ławce rezerwowych kosztem starych, ale mocno już zmechaconych mistrzów, mogą stać się problemem.
Z podobnym kłopotem trzeba się będzie już niedługo zmierzyć w Bayernie, gdzie mamy zespół opromieniony potrójną koroną. Nowy trener z pewnością przez następnych parę lat zdoła osiągnąć z nim wiele sukcesów, ale upływ czasu nie będzie sprzymierzeńcem Monachijczyków. Coraz starsi Robben, Ribery czy Schweinsteiger nie będą w stanie utrzymać się w wysokiej dyspozycji, a najzdolniejsza młodzież, zrażona zbyt długim oczekiwaniem, może poszukać swojej szansy gdzie indziej. To oczywiście jeden z czarniejszych scenariuszy, o którym należy pamiętać, ale zestawiając ze sobą kilka faktów można bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Zarząd Bayernu tworzą byłe gwiazdy światowej piłki, doskonale zdające sobie sprawę z przełożenia regularnego dopływu wyjątkowo uzdolnionych wychowanków na wyniki pierwszego zespołu. Zatrudnienie Matthiasa Sammera oraz jego słowa przytoczone we wstępie felietonu potwierdzają właśnie takie podejście. Nowy dyrektor sportowy to przecież człowiek odpowiedzialny do niedawna w niemieckiej federacji za funkcjonowanie wszystkich reprezentacji młodzieżowych. Dzięki jego wysiłkom nowa szkółka powinna być bardziej efektywna, tyle że nie jutro czy za tydzień, ale za kilka lat, gdy pokolenie Lahma, Robbena i Ribery`ego będzie powoli odchodzić na emeryturę. Podobnie należy odbierać nominację Pepa Guardioli, który przez trzy lata pracy w Barcelonie wprowadził do pierwszego składu aż dziewiętnastu wychowanków, pozbywając się przy okazji gwiazd największego formatu takich jak Ronaldinho czy Deco. To właśnie on daje nadzieję na konsekwentne wprowadzanie młodzieży do drużyny oraz umożliwianie jej zdrowej rywalizacji z bardziej doświadczonymi, ale i bardziej sytymi gwiazdami. Niech grają najlepsi!
Komentarze