Przedstawiamy Wam drugą część obszernego wywiadu, którego prezes i wieloletni działacz klubu ze stolicy Bawarii udzielił dla magazynu klubowego „51”.
Karl-Heinz Rummenigge nie ukrywa, że Bayern nieustannie pozostaje w pogotowiu i szykuje się do powrotu kibiców na stadiony. Prezes FCB liczy, że w 2021 roku fani będą mogli wrócić na trybuny. Popularnie określany „Kalle” zaznaczył jeszcze, że celem „Bawarczyków” będzie obrona wszystkich możliwych tytułów w tym roku.
− Myślę, że cały świat czeka, aż szczepionka przywróci pewną normalność. W Bayernie cały czas dbamy o warunki higieniczne i nasz koncept, aby być gotowym na ponowne przyjęcie kibiców. Ciężko jest coś przewidzieć, ale jestem optymistycznie nastawiony, że w ciągu roku kibice wrócą na Allianz Arenę – powiedział Karl-Heinz Rummenigge.
− Gdyby to było możliwe, to oprawilibyśmy 2020 rok w złotej ramie. Ponowne wygranie LM jako okrążenie honorowe przed moją emeryturą? To ładne określenie, ale brzmi dla mnie trochę jak show, a nie ambitna praca. Chcę osiągnąć wszystko co możliwe w 2021 roku. Jesteśmy obecnie numerem jeden na świecie i chcemy obronić nasze tytuły. Nasi piłkarze nie dadzą za wygraną, ja również – dodał.
Jak już wiemy wraz z końcem grudnia bieżącego roku, Karl-Heinz Rummenigge przejdzie na zasłużoną emeryturę, zaś funkcję prezesa obejmie Oliver Kahn. Jak Niemiec odbiera fakt, że jego wielka przygoda z Bayernem dobiega końca?
− Nie przepadam za nostalgią. Kiedy zakończę ostatni dzień pracy w grudniu, to mam nadzieję, że zamykając za sobą drzwi, ludzie powiedzą, że przez lata robiłem więcej dobrego niż złego i wszyscy będą zadowoleni z mojej pracy. Ta praca przyniosła mi wielką radość, to był dla mnie wielki zaszczyt – mówił dalej.
REKLAMA
− Naszym zadaniem jest prowadzić ten wielki klub, aby spełniał najwyższe standardy – Bayern radzi sobie z tym dobrze od dziesięcioleci. Upewnię się i zrobię wszystko, aż do mojego ostatniego dnia pracy, aby upewnić się, że w 2021 roku będziemy mieli sezon, z którego wszyscy będziemy dumni i szczęśliwi – podsumował „Kalle”.
Komentarze